Tytuł:
Bo zrobiłaby dla niego wszystko…
Parring:
Femi (Federico + Camila)
Gatunek:
Dramat, Psychologia.
Przedział
wiekowy: M
-
Jestem puszczalską dziwką.
- Wiem.
- Ale mimo to mnie kochasz?
- Tak.
- Dlaczego?
- Właśnie dlatego, że się puszczasz.
****
- Nie rozumiem Twoich decyzji.
- Właśnie dlatego nie powinieneś ich negować.
****
- Ile jeszcze razy skłamiesz?
- Tyle, ile będzie potrzeba.
- Dla mnie niszczysz całe swoje życie!
- Ty pierwszy zniszczyłeś swoje dla mnie.
****
- Na czym polega nasza miłość?
- Jest silniejsza niż wszystko inne.
- Bo tolerujesz moje zdrady?
- Bo Ty dla mnie zdradzasz samą siebie.
***** ~ Łzy… Tyle razy wylane. Dowodzą siły – nie słabości. Ludzie słabi nie płaczą. Nie potrafią przelewać swoich uczuć w niewinne krople wody spływające po policzkach.
- Wiem.
- Ale mimo to mnie kochasz?
- Tak.
- Dlaczego?
- Właśnie dlatego, że się puszczasz.
****
- Nie rozumiem Twoich decyzji.
- Właśnie dlatego nie powinieneś ich negować.
****
- Ile jeszcze razy skłamiesz?
- Tyle, ile będzie potrzeba.
- Dla mnie niszczysz całe swoje życie!
- Ty pierwszy zniszczyłeś swoje dla mnie.
****
- Na czym polega nasza miłość?
- Jest silniejsza niż wszystko inne.
- Bo tolerujesz moje zdrady?
- Bo Ty dla mnie zdradzasz samą siebie.
***** ~ Łzy… Tyle razy wylane. Dowodzą siły – nie słabości. Ludzie słabi nie płaczą. Nie potrafią przelewać swoich uczuć w niewinne krople wody spływające po policzkach.
****
Patrzył
na nią oczami pełnymi żalu.
Widział,
jak maluje swoje wydatne wargi krwistoczerwoną szminką. Jak
czarnymi cieniami maluje swoje delikatne powieki, pod którymi kryły
się łzy.
Znowu
musiała to zrobić.
Sprzedać
się.
Jej
serce należało do niego, ale swoją duszę i tak odsprzedała
diabłu.Nawet nie odwracała głowy w jego stronę.
Tak bardzo była pochłonięta nie zwracaniem uwagi na jego osobę,
że omal zapomniała, że siedzi kilka metrów obok.
Wiedziała,
że to co robi ma swój cel.
Że
jej poświęcenie nie idzie na marne.
Kochała
go.
I
nic innego się nie liczyło.
”Live
is ours, we live it our away.” ~ Metallica.Nie
patrzyła na siebie, jak na kobietę lekkich obyczajów. Każda jej
decyzja miała swoje uzasadnienie. Każde uzasadnienie niosło ze
sobą nową falę wyborów.
To
było błędne koło.
W
środku była delikatna. Niczym kropla deszczu spadająca na ziemię.
Rozbijająca się o twardy grunt grzechu i przebaczenia. Ona nie
miała prawa go uzyskać. Miłość skazała ją na
wieczne potępienie. Zbawienie skazało ją z kolei na miłość.
****
~
Niechaj z jasnego nieba strzeli grom, jeśli to co czuję miłością
nie jest.
****
Życie
było by za piękne, gdyby nie rzucało nam kłód pod nogi. Jego
choroba była jasnym dowodem na to, że nie można być nazbyt
szczęśliwym.
Lekarstwo…
Tylko ono trzymało go na ziemi, a wystarczyło jedno nie
dostarczenie dawki na czas, by i ono przestało pomagać.
A
pieniędzy nie było.
Ani
siły na to, by zarobić je tak, jak nakazuje ludzkie sumienie.
~Poczucie
godności wprost proporcjonalne do honorowości. Ale miłość
była ponad to.Zatrzepotała rzęsami i zajęła
swoje stałe miejsce. Ludzie patrzyli na nią jak na grzesznicę.
Nie
znali jej historii.
Nie
znali powodu, dla którego robiła to, co musiała.
A
miała zaledwie dwadzieścia lat.
****
-
Kocham Cię…
- Nie możesz.
- A jednak to robię.
- I to Twój błąd.
****
- Ile razy?
- Nie pamiętam…
- A z iloma?
- ….
****Pokręciła głową i przyłożyła dłoń do jego skroni.
- Nie możesz.
- A jednak to robię.
- I to Twój błąd.
****
- Ile razy?
- Nie pamiętam…
- A z iloma?
- ….
****Pokręciła głową i przyłożyła dłoń do jego skroni.
Była
przerażająco rozpalona.
A w
oczach panowała ta przerażająca pustka.
Spojrzała
na zegarek i zadrżała.
Kolejna
dawka.
To
był ten czas, ale czy nie jest już za późno?
Pospiesznie
wyciągnęła z opakowania niewielką fiolkę z jasnoniebieskim
płynem i podciągnęła rękaw jego koszuli.
Zacisnęła
zęby i wbiła igłę prosto w mięsień.
Wstrzymała
oddech mając nadzieję, że środek zacznie działać szybciej niż
zazwyczaj.
Nie
mogła pozwolić mu umrzeć.
Był
jedynym powodem, który trzymał ją jeszcze przy życiu.
Gdyby
odszedł, ona pobiegłaby za nim.
****
Nic
nie ma pomiędzy snem a jawą. Jest tylko czas na przemyślenia. Na
zadumę nad swoim życiem. Albo jego brakiem.
Oczami
wyobraźni widział swoją ukochaną w ramionach innego mężczyzny.
Szeptał jej czułe słówka, puszczał perskie oka. A ona
drżała.
Nie
chciała jego bliskości.
Bała
się jego dotyku.
A
mimo to nie mógł zrobić nic a nic. Jakiż okropny dla niego
był los. Skarał go niedołężnością. Ale obdarował go jej
uczuciem.
Jaki
pech spotkał ją, że zakochała się akurat w nim. Przecież
nie miał nic do zaoferowania prócz przepłakanych nocy.
Ale
to i tak nie było najgorsze.
Pomimo
przeznaczenia śmierci nie mógł zamknąć powiek. Nie mógł jej
zostawić, bo ona pognałaby za nim. A przecież przed nią jeszcze
wiele lat.
~Nie
wiem kiedy umrę. Ale to nie czas i miejsce na śmierć.******
Patrzyła
na swoje nagie odbicie w lustrze i czuła odrazę.
Wychudzone
ciało, z pozoru piękne a naprawdę przerażające. Tak, właśnie
tak. Straszne było to, że to nim musiała płacić za życie
ukochanego.
To
z niego była rozliczana i to ono dawało jej szansę na życie w
starym, zniszczonym mieszkaniu za śmiesznie niski czynsz.
Same
lekarstwa kosztowały majątek.
Gdy
patrzyła na swoją twarz czuła wstyd. Nie dlatego, że posuwała
się do takich czynów, ale z powodu tego, że mimo to nie potrafiła
zapewnić ukochanemu takiej opieki na jaką zasługiwał.
Brzydziła
się samej siebie, ale ilekroć patrzyła w jego głębokie, brązowe
oczy, wiedziała, że robi dobrze.
Bo
zrobiłaby dla niego wszystko.
******Z zainteresowaniem patrzył, jak wypełnia kolejne podanie o pracę. Mimo wielu odmówień, nie poddawała się. Pisała kolejne CV, kolejny list motywacyjny…
******Z zainteresowaniem patrzył, jak wypełnia kolejne podanie o pracę. Mimo wielu odmówień, nie poddawała się. Pisała kolejne CV, kolejny list motywacyjny…
Nie
miała skończonych studiów, ledwo ukończyła szkołę średnią…
Nie miała wykształcenia, nie miała nic. A mimo to walczyła.
Robiła to dla niego.
Poświęcała
mu całą swoją uwagę, każdą wolną chwilę. Była przy nim
niemal zawsze. Dbała o niego, robiła co mogła, by ulżyć jemu
cierpieniu. Nie dopuszczała do siebie myśli, że mogło by go nie
być. To było jak miód na jego chore serce, jednak wiedział, że
prędzej czy później odejdzie. I zostawi ją samą w tym wielkim
świecie pełnym zła.
A
przecież ich miłość miała być nieśmiertelna.
*******
Ubrała
na siebie za duży t-shirt Federico, a włosy podpięła w
luźny kok. Jej twarzy nie zdobił ani gram makijażu, ale i tak
czuła się piękna.
W
jej głowie pojawiła się myśl, że nie zawsze musi być tak, jak
teraz. Że może los się do nich uśmiechnie i oszczędzi im
kolejnych krzywd. To była pobożna prośba, ale wierzyła, że po
tym wszystkim co wydarzyło się w przeszłości, może być tylko
lepiej.
Taka
nadzieja w jej sercu pojawiła się po raz pierwszy od bardzo dawna,
a podarował jej ją Włoch. Pokazał jej, że sam mimo wyroku
skazującego nie poddaje się. Dla niej walczy o każdy oddech, każde
bicie serca.
Był
jej weną na kolejne dni. Natchnieniem, bez którego nie dała by
rady nawet przez chwilę. Tchnął w nią swoje życie, gdy wszyscy
inni uśmiercali jej pewność siebie.
Bo
tylko w jego ramionach czuła się bezpiecznie.
*******
Po wielu tygodniach żmudnych poszukiwań pracy i nieprzespanych nocach, wreszcie dostała list. Trzymała go w swoich dłoniach. Obracała go w palcach i nerwowo zaginała rogi. Widział w jej oczach łzy. Wiedział, jak wiele to dla niej znaczy, jak wiele to znaczy dla nich.
Wystarczyła jedna chwila, by sen o normalnym życiu zamienił się w koszmar, z którego nie można się obudzić.
Przygryzła dolną wargę i rozerwała papier koperty.
Bacznie przyglądał się jak jej wzrok sunie po przebijających kartkę literach, a z każdą z nich rosło w nim napięcie.
Nagle podniosła na niego spojrzenie, a w jej oczach panowała pustka. Nie kryła się w nich żadna najmniejsza emocja. Ani radość, ani złość. Nie było w nim nawet rozczarowania.
Pokręcił głową, czując, że ich nadzieje rozsypały się jak zamek z pisaku.
Mimowolnie się uśmiechnęła, a po jej policzku spłynęła pojedyncza łza.Zaczynamy nowe życie, kochanie.
Za dwa dni zapraszamy na zwycięską pracę Devinette. :)
Po wielu tygodniach żmudnych poszukiwań pracy i nieprzespanych nocach, wreszcie dostała list. Trzymała go w swoich dłoniach. Obracała go w palcach i nerwowo zaginała rogi. Widział w jej oczach łzy. Wiedział, jak wiele to dla niej znaczy, jak wiele to znaczy dla nich.
Wystarczyła jedna chwila, by sen o normalnym życiu zamienił się w koszmar, z którego nie można się obudzić.
Przygryzła dolną wargę i rozerwała papier koperty.
Bacznie przyglądał się jak jej wzrok sunie po przebijających kartkę literach, a z każdą z nich rosło w nim napięcie.
Nagle podniosła na niego spojrzenie, a w jej oczach panowała pustka. Nie kryła się w nich żadna najmniejsza emocja. Ani radość, ani złość. Nie było w nim nawet rozczarowania.
Pokręcił głową, czując, że ich nadzieje rozsypały się jak zamek z pisaku.
Mimowolnie się uśmiechnęła, a po jej policzku spłynęła pojedyncza łza.Zaczynamy nowe życie, kochanie.
Za dwa dni zapraszamy na zwycięską pracę Devinette. :)
O Boziu, jakie to piękne. Ja... ja się popłakałam normalnie. Femi, to było takie wzruszające. I jak Cami robiła to wszystko dla Fede. Byłą taka dzielna, znosiła to wszystko dla niego.
OdpowiedzUsuńNaprawdę piękny OS. Gratuluję Nikolettcie, i już wiem czemu zajęła drugie miejsce ;)
kocham <333
To takie romantyczne. Cudownie mi się to czytało. Te dialogi na początku są rewelacyjne! ;)
OdpowiedzUsuń