Tytuł: Kreski (Dashes)
Para: Leonaty (Leon & Naty), Diegara (Diego & Lara)
Gatunek: Dramat, Songfick, Obyczajowy
Przedział wiekowy: T (język)
Uwaga: Nietypowy styl pisania, bardzo krótki.
Uwaga: Nietypowy styl pisania, bardzo krótki.
Dla panny Martin (Leonaty) i dla Kasi (Diegara).
Może pewnego dnia powrócę tutaj,
Może pewnego dnia będę potrafił kochać cię tak,
Jak powinienem.
-Tyler Ward "Dashes"
Natalia
Larissa
Pierwszego dnia nie poczuła dosłownie nic. Patrzyła przed siebie obojętnie, nie zwracając na niego uwagi.
Pierwszego dnia nie zmieniło się. Po prostu do jej życia dołączył ktoś nowy. Do teraz obcy. Ale takie rzeczy się zmieniają.
Drugiego dnia w ogóle go nie widziała na co nie zwróciła uwagi. Obcy. Nieznajomy. Nowy.
Drugiego dnia spojrzała w jego brązowe oczy i uśmiechnęła się, niepewnie. Odpowiedział takim samym gestem. Nadal nic...
Trzeciego dnia spotkała go w kawiarni, siedzącego przy jej ulubionym stoliku. Dosiadła się. Było tłoczno.
Trzeciego dnia oficjalnie przedstawił ich sobie jej kolega. Wymienili pare słów. Bywa.
Czwartego dnia przywitał się z nią na korytarzu na uczelni, mijając ją w pośpiechu. Już znała jego imię. Leon.
Czwartego dnia nie zdarzyło się nic ważnego.
Piątego dnia wyszła na imprezę z przyjaciółką, na której był on. Zatańczyli razem jeden taniec. Nic więcej i nic mniej.
Piątego dnia siedziała w salonie ucząc się na egzamin, kiedy dostała SMSa. Od niego. Pierwszego. Po raz pierwszy coś w niej drgnęło.
Szóstego dnia nie wychodziła nigdzie z domu. Przyszła do niej druga przyjaciółka, spędziły razem dzień.
Szóstego dnia spotkała się z przyjaciółką. Znów napisał - ucieszyła się.
Siódmego dnia pomyślała o nim pierwszy raz, zdając sobie sprawę, że był naprawdę czarujący. Nic nie powiedziała.
Siódmego dnia umówiła się z nim na kawę. Spędzili razem kilka godzin po czym odprowadził ją do domu, na pożegnanie całując w policzek.
Ósmego dnia spotkali się na zajęciach, tak samo jak tydzień wcześniej. Tym razem nie był już obcy.
Ósmego dnia nie zobaczyli się. Zadzwonił. Ucieszyła się.
Dziewiąty dzień przyniósł zaskoczenie - zaprosił ją na obiad. Zgodziła się.
Dziewiątego dnia nie mogła przestać już o nim myśleć, zastanawiając się, czy człowiek może się tak szybko zakochać.
Dziesiątego dnia spotkała się z przyjaciółką i opowiedziała jej o Leonie. Tamta powiedziała jej, że również spotkała kogoś, kto może okazać się kimś naprawdę ważnym.
Dziesiątego dnia powiedziała o nim przyjaciółce i napisała do niego pierwsza. Co to było?
Nie widzieli się jedenastego dnia. Czekała na umówione spotkanie.
Jedenastego dnia spotkała go w parku. Rozmawiali o wszystkim i niczym. Nie mogła przestać patrzeć mu w oczy.
Dwunastego dnia spotkali się w restauracji. Poznała go lepiej. I z każdą rozmową poznawała lepiej.
Dwunastego dnia nie widziała go.
Trzynastego dnia zadzwonił do niej. Rozmawiali ponad pół godziny. Cieszyła się każdą sekundą.
Trzynastego dnia umówili się na spacer. Przeszli pół miasta, nie zwracając na to większej uwagi.
Czternastego dnia nie wydarzyło się nic niesamowitego.
Czternastego dnia zdała sobie sprawę, że zaczyna jej na nim poważnie zależeć.
...
Trzydziestego piątego dnia pocałował ją pierwszy raz. Niepewnie. Odwzajemniła pocałunek, prawdziwie szczęśliwa.
Czterdziestego dnia powiedział jej, że ją kocha. Ona też go kochała.
...
Sześćdziesiątego dnia powiedział, że nie wie, czy jest gotowy na związek.
Sześćdziesiątego dnia w trakcie spotkania z nim dostała smsa od przyjaciółki. Pożegnała się szybko i ruszyła do Natalii.
Wiem, że to wygląda jakbym uciekał,
Nigdy nie powiedziałem, że to co mamy tutaj
Było złe
~Tyler Ward "Dashes"
Sześćdziesiątego trzeciego dnia powiedział, że musi odpocząć i wyjeżdża. Opuścił ją tuż po tym, jak zdała sobie sprawę, że jest dla niej najważniejszy. Postawił kreskę na ich związku. Zapytała, czy to koniec. Powiedział, że nie wie.
Siedemdziesiątego dnia spytał ją czy zechce poznać jego mamę. Zgodziła się. Dla niego zrobiłaby wszystko.
Siedemdziesiątego piątego dnia zadzwonił. Z nadzieją odebrała. Mimo, że ja porzucił tęskniła. Chciała, żeby wrócił. Powiedział, że chce zakończyć ich związek. Postawił grubą kreskę, której już nic nie mogło zmazać.
Osiemdziesiątego dnia poznała jego matkę i młodszą siostrę. Pokochała je od razu. Prawie tak samo jak jego.
Może jeżeli wszystko się zmieni,
Znajdę swoją duszę,
Nawet jeżeli pójdę sam...
~Tyler Ward "Dashes"
Trzysta osiemdziesiątego dnia zapytał jej czy za niego wyjdzie. Ze łzami w oczach odpowiedziała, że tak.
Niektóre historie mają szczęśliwe zakończenia, inne niekoniecznie...
Z każdym dniem stawiasz kolejne kreski na tym, co między nami było. Z każdym dniem coraz bardziej zamazujesz to, co miało miejsce. Z każdym dniem widzę coraz mniej przeszłości. Jednak nadal coś tam jest. Coś za czym tęsknię.
Czterechsetnego dnia zadzwonił dzwonek. Otworzyła drzwi i zobaczyła jego. Stojącego tak i wpatrującego się w nią.
-Minął prawie rok...
-Przepraszam...
Cisza. Nie potrafiła sama sobie zaufać. Co miała zrobić? Cofnąć się do przeszłości czy iść dalej?
-Idź dalej, weź mnie ze sobą. Podrzyj tę kartkę, zapiszmy kolejną...
Tyle słów... Tyle kresek. Za dużo?
Od autorki: Że coś powinnam tu napisać... Wybaczcie takie dziwactwo, ale po 1: miałam ochotę napisać coś innego, po 2: pisałam to dzisiaj, bo ... no cóż, jakoś tak wyszło, po 3: nic nie widzę, ślęczę 15cm nad klawiaturą. Rozwaliłam znowu okulary ^^, po 4: mam dużo rzeczy do napisania, po 5: nie umiem nic konkretnego napisać. Więc tak wyszło ;)
Zapraszam Was na kolejne i poprzednie OSy, które są i będą lepsze od mojego czegoś ^^
PS. Przepraszam, że dwa zamówienia w jednym, ale w grafiku nam sie nie mieściły OSy, więc takie rozwiązanie wymyśliłam :D
Pierwszego dnia nie zmieniło się. Po prostu do jej życia dołączył ktoś nowy. Do teraz obcy. Ale takie rzeczy się zmieniają.
Drugiego dnia w ogóle go nie widziała na co nie zwróciła uwagi. Obcy. Nieznajomy. Nowy.
Drugiego dnia spojrzała w jego brązowe oczy i uśmiechnęła się, niepewnie. Odpowiedział takim samym gestem. Nadal nic...
Trzeciego dnia spotkała go w kawiarni, siedzącego przy jej ulubionym stoliku. Dosiadła się. Było tłoczno.
Trzeciego dnia oficjalnie przedstawił ich sobie jej kolega. Wymienili pare słów. Bywa.
Czwartego dnia przywitał się z nią na korytarzu na uczelni, mijając ją w pośpiechu. Już znała jego imię. Leon.
Czwartego dnia nie zdarzyło się nic ważnego.
Piątego dnia wyszła na imprezę z przyjaciółką, na której był on. Zatańczyli razem jeden taniec. Nic więcej i nic mniej.
Piątego dnia siedziała w salonie ucząc się na egzamin, kiedy dostała SMSa. Od niego. Pierwszego. Po raz pierwszy coś w niej drgnęło.
Szóstego dnia nie wychodziła nigdzie z domu. Przyszła do niej druga przyjaciółka, spędziły razem dzień.
Szóstego dnia spotkała się z przyjaciółką. Znów napisał - ucieszyła się.
Siódmego dnia pomyślała o nim pierwszy raz, zdając sobie sprawę, że był naprawdę czarujący. Nic nie powiedziała.
Siódmego dnia umówiła się z nim na kawę. Spędzili razem kilka godzin po czym odprowadził ją do domu, na pożegnanie całując w policzek.
Ósmego dnia spotkali się na zajęciach, tak samo jak tydzień wcześniej. Tym razem nie był już obcy.
Ósmego dnia nie zobaczyli się. Zadzwonił. Ucieszyła się.
Dziewiąty dzień przyniósł zaskoczenie - zaprosił ją na obiad. Zgodziła się.
Dziewiątego dnia nie mogła przestać już o nim myśleć, zastanawiając się, czy człowiek może się tak szybko zakochać.
Dziesiątego dnia spotkała się z przyjaciółką i opowiedziała jej o Leonie. Tamta powiedziała jej, że również spotkała kogoś, kto może okazać się kimś naprawdę ważnym.
Dziesiątego dnia powiedziała o nim przyjaciółce i napisała do niego pierwsza. Co to było?
Nie widzieli się jedenastego dnia. Czekała na umówione spotkanie.
Jedenastego dnia spotkała go w parku. Rozmawiali o wszystkim i niczym. Nie mogła przestać patrzeć mu w oczy.
Dwunastego dnia spotkali się w restauracji. Poznała go lepiej. I z każdą rozmową poznawała lepiej.
Dwunastego dnia nie widziała go.
Trzynastego dnia zadzwonił do niej. Rozmawiali ponad pół godziny. Cieszyła się każdą sekundą.
Trzynastego dnia umówili się na spacer. Przeszli pół miasta, nie zwracając na to większej uwagi.
Czternastego dnia nie wydarzyło się nic niesamowitego.
Czternastego dnia zdała sobie sprawę, że zaczyna jej na nim poważnie zależeć.
...
Trzydziestego piątego dnia pocałował ją pierwszy raz. Niepewnie. Odwzajemniła pocałunek, prawdziwie szczęśliwa.
Czterdziestego dnia powiedział jej, że ją kocha. Ona też go kochała.
...
Sześćdziesiątego dnia powiedział, że nie wie, czy jest gotowy na związek.
Sześćdziesiątego dnia w trakcie spotkania z nim dostała smsa od przyjaciółki. Pożegnała się szybko i ruszyła do Natalii.
Wiem, że to wygląda jakbym uciekał,
Nigdy nie powiedziałem, że to co mamy tutaj
Było złe
~Tyler Ward "Dashes"
Sześćdziesiątego trzeciego dnia powiedział, że musi odpocząć i wyjeżdża. Opuścił ją tuż po tym, jak zdała sobie sprawę, że jest dla niej najważniejszy. Postawił kreskę na ich związku. Zapytała, czy to koniec. Powiedział, że nie wie.
Siedemdziesiątego dnia spytał ją czy zechce poznać jego mamę. Zgodziła się. Dla niego zrobiłaby wszystko.
Siedemdziesiątego piątego dnia zadzwonił. Z nadzieją odebrała. Mimo, że ja porzucił tęskniła. Chciała, żeby wrócił. Powiedział, że chce zakończyć ich związek. Postawił grubą kreskę, której już nic nie mogło zmazać.
Osiemdziesiątego dnia poznała jego matkę i młodszą siostrę. Pokochała je od razu. Prawie tak samo jak jego.
Może jeżeli wszystko się zmieni,
Znajdę swoją duszę,
Nawet jeżeli pójdę sam...
~Tyler Ward "Dashes"
Trzysta osiemdziesiątego dnia zapytał jej czy za niego wyjdzie. Ze łzami w oczach odpowiedziała, że tak.
Niektóre historie mają szczęśliwe zakończenia, inne niekoniecznie...
Z każdym dniem stawiasz kolejne kreski na tym, co między nami było. Z każdym dniem coraz bardziej zamazujesz to, co miało miejsce. Z każdym dniem widzę coraz mniej przeszłości. Jednak nadal coś tam jest. Coś za czym tęsknię.
Czterechsetnego dnia zadzwonił dzwonek. Otworzyła drzwi i zobaczyła jego. Stojącego tak i wpatrującego się w nią.
-Minął prawie rok...
-Przepraszam...
Cisza. Nie potrafiła sama sobie zaufać. Co miała zrobić? Cofnąć się do przeszłości czy iść dalej?
-Idź dalej, weź mnie ze sobą. Podrzyj tę kartkę, zapiszmy kolejną...
Tyle słów... Tyle kresek. Za dużo?
Od autorki: Że coś powinnam tu napisać... Wybaczcie takie dziwactwo, ale po 1: miałam ochotę napisać coś innego, po 2: pisałam to dzisiaj, bo ... no cóż, jakoś tak wyszło, po 3: nic nie widzę, ślęczę 15cm nad klawiaturą. Rozwaliłam znowu okulary ^^, po 4: mam dużo rzeczy do napisania, po 5: nie umiem nic konkretnego napisać. Więc tak wyszło ;)
Zapraszam Was na kolejne i poprzednie OSy, które są i będą lepsze od mojego czegoś ^^
PS. Przepraszam, że dwa zamówienia w jednym, ale w grafiku nam sie nie mieściły OSy, więc takie rozwiązanie wymyśliłam :D
Słuchajcie! Wiem, że nie można wysyłać prac na konkurs, ale ja dopieor sięo nim dowiedziałam! Przez miesią byłam na wakacjach.. a wcześniej nie miałam neta ;c Więc mam prośbę! Przesuniecie konkurs o tydzień?! Nie pożałujecie, proszę!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńSuper ;) Bardzo mi się podoba, mimo że jest krótkie :) A Leonaty to jedna z moich ulubionych par ;)
OdpowiedzUsuńGenialne! Wyraziłaś więcej niż 54874985348957-słownymi monologami :*
OdpowiedzUsuńWow...
OdpowiedzUsuńCo tam ze krótkie?
Ważne ze genialnie napisane *.*
Hej, Sarciak, zwierzu ♥
OdpowiedzUsuńPowiem tak, jestem szczerze zauroczona. Może to, i krótkie, może inne, ale kto nie lubi "inności", oryginalności? Nie wiem, dla mnie istotne, że ja ją kocham ♥ Dlatego dziękuje Ci za tego OS. Wywołał we mnie wiele uczuć. Jeszcze ta piosenka, Tyler *O*, odniesienia do tytułowych "Kresek", dwie historie, niby podobne, a jednak różne, kończące się inaczej, jednak szczęśliwie, druga - mniej, ale tylko do czasu, bo miłość zwyciężyła, co? Bardzo podobał mi się zapis, jakby coś w rodzaju trzecioosobowego pamiętnika... Nooo ;D Bardzo pomysłowe, ładny styl, i fajne pary, choć ostatnio Diegara mnie irytuje (tak wyszło ;c), to Leonaty wydaje mi się być bardzo ciekawym i słodkim połączeniem ♥ Cóż... To chyba wszystko. Muszę jeszcze skoczyć wstecz, do Aśka ;D Więc, do następnego! Pamiętaj, że zawsze, z niecierpliwością, wyczekuję twoich prac ;*
Kocham, Edyta ♥
W pełni zgadzam się z komentarzami wyżej. Uważam, że nie długość pracy jest najważniejsza, ale jej jakość, treść i piękno zawartego w niej przekazu. Pokazałaś nam historię dwóch miłości, niby różnych, a jednak podobnych. Jedna z nich jest szczęśliwa od początku do końca. Diego i Lara to osobliwe, lecz piękne połączenie. W wielu historiach nie mają tyle szczęścia i cierpią wiele, w tej dzielą się ze sobą prawdziwą, bezgraniczną miłością. Trzysta osiemdziesiątego dnia zapytał jej, czy za niego wyjdzie. Trzy sekundy po przeczytaniu tego zdania poczułam ciepło w sercu, a jedna z łez spłynęła po moim policzku. Była to łza szczęścia. Druga miłość napotyka wiele trudności na swojej drodze. Wydaje mi się, że Leon po prostu musiał dorosnąć do siły uczucia, jakim pragnął obdarować Natalię. Mimo upadków, miłość zwyciężyła. Bo ona mu wybaczyła, prawda? Zmazała te wszystkie kreski. Bo przecież - "Błędy to droga do prawdy" (F. Dostojewski)
OdpowiedzUsuńTytuł opowieści jest intrygujący, a zarazem tak idealnie pasuje. A piosenka... Usłyszałam ją raz, drugi, pięćdziesiąty. Jest wspaniała. Tak, jak ty. Twoje prace są niezwykłe i trudno je opisać odpowiednimi słowami. Gratuluję ci pomysłu i formy, w jakiej stworzyłaś tę historię.
Nie mogę się doczekać twojego kolejnego one shota.
Pozdrawiam
xx
Carmen,
OdpowiedzUsuńMuszę Ci powiedzieć, że jestem pod ogromnym wrażeniem, które wywarł na mnie ten One Shot. Gdy go czytałam chciałam więcej i więcej. Był krótki, to racja, ale nie jest ważne jak krótkie było dzieło, tylko jaki miało przekaz. A Twoje miało ogromny. To było inne niż dotychczasowe shoty (Kathrina taka oryginalna dziesięć osób wcześniej to zauważyło, wow xd). Więc tak...
Dwie historie miłosne, tak pięknie ujęte w jednym opowiadaniu. Każda jest inna, wyjątkowa na swój sposób. Diegara, jeju... Takie to kochane, oświadczyny i to wszystko, chociaż na początku nie było w sumie nic między nimi. Leonaty - Odwrotnie. Wyjechał, zostawił ją. Następnie wrócił i chciał przywrócić to co było. Szczególnie podoba mi się zakończenie, było takie tajemnicze.
''Tyle słów, tyle kresek... Za dużo?'' Takie piękne, takie prawdziwe. Nie wiem już brakuje mi słów, bo ta jednorazówka podbiła moje serce. Złamała je na pół i kazała zazdrościć, że sama czegoś takiego nie będę umiała ująć. Przeczytałam go w dniu publikacji i do dziś nie daje mi spokoju, cały czas o nim myślę.
Nie wiem co jeszcze. To był chyba jeden z lepszych, które miałam okazję do tej pory czytać.
Zakochałam się w nim, tak szczerze. Jest idealny, wspaniały, wyjątkowy.
Chyba nic więcej nie mogę Ci o nim powiedzieć, bo zabraknie mi określeń.
Czekam na kolejne Twoje publikacje, które ponownie pewnie urzekną moje serce c:
Do następnego i dużo weny Ci życzę :3
Kathrina
Krótki, krótki, ale co z tego, że krótki, skoro taki cudowny?
OdpowiedzUsuńZazdroscić tylko talentu, bo ja bym czegoś takiego nie wymyśliła.
Zrozumiałam, co dziwne jest, bo zazwyczaj nie umiem zrozumieć, ale to ja :P
Podumowując - part genialny, a ja lecę czytać resztę, kocham <3