środa, 6 sierpnia 2014

{Zamówienie 009} Fengie || ''Światło'' - Marcela Ferro i Kathrina


Tytuł: ''Światło''
Para: Fengie (Federico i Angie)
Gatunek: Romans 
Przedział wiekowy: T 
UWAGA! Prostytutka w opowiadaniu


Dla Lin ♥


,,Co ja bym zrobił bez twoich wyszczekanych ust
Przyciągają mnie, a Ty mnie odrzucasz
W głowie mi się kręci, nie żartuję, nie mogę cię zdefiniować
Co się dzieje w tym pięknym umyśle?''



          W labiryncie ciemności, całe swoje życie zamieszkiwała piękna królewna, która nie była wstanie odnaleźć właściwego wyjścia. Jej oczy przyzwyczajone były do ciągłej ciemności. Czasem zastanawiała się, czy rzeczywiście widzi. Ale zdarzało jej się natrafić na lampy ognia. Miała tylko siebie. Tylko swoje ciało. Więc służyła nim jak tylko mogła, by przetrwać, by żyć, by doczekać się chwili końca rozdziału pod tytułem ''ciemność'' a rozpocząć nowy, pełny życia i kolorów. ''Światło'' zawsze i na zawsze byłby dla niej wszystkim, uratowałby ją. Pomógł by dotrzeć do wyjścia bez końca. Mijały lata, a ona nie wierzyła, że kiedykolwiek zdoła uwolnić się z pudełka ludzi przeszłości, którzy tak naprawdę zaciągnęli ją do tamtego miejsca. Ratowała się myślami, że właśnie dlatego, że ona cierpi, ktoś inny może być w tym momencie szczęśliwi. Tylko dlatego trwała nadal na świecie. Życie uważała za najcenniejszy dar od Boga. A samą siebie, za uwięzioną księżniczkę w wieży, którą kiedyś uratować może książę i wreszcie zawita jasność. Jednak już liczyła się z tym, że nigdy nie zazna życia jasności. 
          W najgorszych ciemnościach, zawsze się pojawiało. Gwiazdy. Blask. Świece. Jasność. Zawsze ratowało ją przed upadkiem. I nigdy nie zdarzyło się, żeby umierała. Była bardzo silna. Mimo tego, że łatwo nie miała, wygrywała. Nie poddawała się. Uparcie pięła się w górę. Nie mogła upaść. To nie było w jej stylu. Kobieta pewna siebie, jak mało która. 
Wybuchała, czerwieniała, promieniała.
Opadła. 
Jej ciało było rozpalone, kolejna noc, w innym klubie.
Zimno stalowej rury, pomagało ochłodzić jej gorące ciało. Uwodziła ich. Ich wszystkich.
Podeszła do pierwszego lepszego. Z bujną czupryną, w średnim wieku, na oko około 45 lat. Nic specjalnego. Kryzys wieku średniego, będzie łatwo, pomyślała, przygryzła wargę i ruszyła po swój cel. 
          To nie było nic trudnego, zwłaszcza, że ten oblech miał ją już na oku dużo wcześniej. Przebyła dzielącą ich odległość i szepnęła mu go ucha podniecające słowa zapraszające do wspólnej zabawy, a następnie ruszyła na zewnątrz. On dopił swojego drinka i poleciał za nią, zostawiając kelnerowi mały napiwek. Wszyscy się za nią uganiali, bo wydawała się być niemożliwa. Była jak zakazany owoc, który kusił najbardziej tych zaobrączkowanych. Boska, zgrabna blondyna w obcisłej sukience, proponująca mu sex, o czym innym może marzyć mężczyzna po czterdziestce, gdy żona umyta, nie pozwoli się dotknąć? Więc płacą za przyjemność, gdy w domu nie mogą jej zastać. Mężczyzna zaprosił kobietę do motelu, i to on płacił za wszystko, za przyjemność i w miarę dobre warunki. Mimo iż wydawał się w porządku, tak na prawdę wiedziała, że w głowie ma tylko jedno, ale jest zbyt wstydliwy i nie wie jak zacząć.
W końcu to moja praca. Kolejne myśli przechodziły jej po głowie, podeszła do mężczyzny i powolnie zaczęła rozpinać jego koszulę. Widziała uśmiech na jego twarzy. Mimo tego iż nie był on zbyt atrakcyjny, jej oczom ukazała się silnie umięśniona klata. Położyła się na łóżko i zaczęła ściągać z siebie poszczególne części garderoby, złapał do czego kobieta dąży i zaczął jej pomagać. Nie minęło kilka chwil, a leżała całkiem naga, a on na niej przyssany do szyi.
                  Już po wszystkim. Odetchnęła z ulgą. Minęło sześć godzin, leżała z nim w łóżku. Jak najszybciej podniosła się, złapała swoją lekką, prześwitującą bluzkę i obcisłą, skąpą spódniczkę, po czym nałożyła na małe stopy buty. Klient na wyciągnięcie jej ręki wyjął z portfela pięć banknotów po czym włożył jej do kieszeni bluzki. Uradowana swoim zarobkiem ruszyła w stronę domu. 


,,Pojmujesz, że ją kochasz, gdy pozwolisz jej odejść
Zauważasz, że byłeś na szczycie tylko wtedy, gdy spadasz na dno
Nienawidzisz drogi tylko wtedy, gdy tęsknisz za domem
Pojmujesz, że ją kochasz, kiedy pozwolisz jej odejść
I pozwalasz jej odejść.''


                      Miała dopiero dwadzieścia pięć lat, a już była usiedlona z mężem o dziesięć lat starszym, którego dobrali jej rodzice według własnych potrzeb, gdyż był ich wspólnikiem w firmie, którą prowadzili. 
Właściwie to nie była już usadzona gdyż od niego odeszła. Zrobiła to pół roku temu. Wyprowadziła się do innego miasta, rzuciła wszystko co tam miała i poczęła zacząć życie od nowa. Nigdy nie wyobrażała sobie, że jej nowy start będzie wyglądał w ten sposób. Obskurne hotele, zdesperowani, napaleni na nią faceci i mizerne kluby, w których musi zarabiać. Nie miała wyboru. Ze zwykłej pensji, wystarczyłoby jej zaledwie na czynsz i pozostałe opłaty związane z mieszkaniem. German Castillo, jej mąż, a w zasadzie są już w trakcie trwania rozwodu. Bił ją, zmuszał do uprawiania seksu, znęcał się i wyżywał. Nie mogła wiązać przyszłości z kimś takim. On natomiast nieustannie jej szukał, prześladował i chciał aby znów była jego własnością. Zgodzenie się na to byłoby czymś poniżej jej godności. Gdy go opuściła popadł z alkoholizm, podobno kilka razy był na policji i w szpitalu psychiatrycznym. Te wszystkie obrazy, które mogła sobie tylko wyobrazić czasami przyprawiały ją o zaszklone oczy, ale umiała szybko się uspokoić i odwrócić swoją uwagę. 
                     Przemyła twarz zimną wodą, otarła ją ręcznikiem po czym przejrzała się w lustrze. Kobieta szatan. Nie mogło to do niej dojść, nie mogła zrozumieć dlaczego akurat wybrała taki styl życia. Czasami brało ją obrzydzenie, nienawidziła swojego ''często używanego'' ciała. Już dawna nie robiła niczego dla siebie. Nie miała kogoś kto naprawdę darzyłby ją uczuciem, opiekował się i rozumiał. Popierał jej decyzje na każdym kroku. 
-Chyba masz za duże wymagania, Angeles, otrząśnij się. - Mówiła sama do siebie. Zwariowałam.
                     Minął kolejny spokojny dzień, nic szczególnego, jak zwykle. Nie miała tu znajomych, chciała pozostać tu anonimowa, dlatego jedyną osobą, którą codziennie widziała to pani ze sklepu, nawet ją traktowała z dystansem. Jej dzień do godziny dwudziestej ciągnął się w nieskończoność. Patrzyła jak krople deszczu spływają po szybie, kot chodzi przy ulicy, oglądała telewizję, czytała trochę książek i szukała stroju na wieczór. To jak wieczność. Nagle jej serce stanęło, a rutyna została zaburzona. Pukanie do drzwi.
-Otwierać, policja. - Usłyszała mocne pukanie do drzwi i męski, potężny głos. Roztrzęsiona podeszła do drzwi, szarpnęła za klamkę, a na jej twarzy pojawiła się ulga i wściekłość. 
-Cholerni żartownisie! - Wrzasnęła na pół klatki po czym schowała się do środka mieszkania. Osunęła powolnie po drzwiach i nie wiedziała co ma ze sobą zrobić. 
                       Weszła pod prysznic zmywając z siebie nudę dnia. Zmoczyła się zimną wodą, po czym zmywała pianę z włosów. To była jedna z jej ulubionych czynności. Mogła przemyśleć niektóre sprawy, tu miała chwilę ciszy. Tylko ona i jej myśli. Lubiła długie zimne zraszanie się wodą. Pomagała racjonalnie myśleć i przyjemnie orzeźwiała. Po danej przyjemności związała włosy w roztrzepanego koka, a ciało owinęła białym ręcznikiem, po czym wybrała się do swojej sypialni. Otworzyła szafę i wyjęła z niej wysokie czarne buty na obcasie, bluzkę na cieniutkich ramiączkach, która odsłaniała jej brzuch siateczką oraz po raz drugi obcisłą, bardzo krótką czarną spódnicę. Stanęła przed największym lustrem w domu. Mocno maznęła jej ulubioną, czerwoną szminką usta. Faceci lubili ten kolor, pociągał ich.
Na obu oczach namalowała równe kreski jej najciemniejszym eyelinerem. Oczy podkreśliła kredką, a rzęsy wydłużającą maskarą. Długie, złote włosy zakręciła delikatnie na lokówce, a zbędne pasma podpięła do tyłu. Dziś postawiła na elegancję. To też ją nakręcało do działania. Uwielbiała świetnie wyglądać, a swym wyglądem kusić innych. Narzuciła na siebie tylko bordowy płaszcz, po czym zatrzasnęła drzwi od domu ruszając w stronę klubu. 


,,Moja głowa jest pod wodą, ale oddycham swobodnie.
Jesteś szalona a ja tracę zmysły.''


       
              Zdjęła swój płaszcz, rzuciła go na kanapę i ruszyła do boju, stanęła przy jednej z rur i zaczęła zapuszczać wzrok na facetów, śliniących się na jej widok. 
Ten za stary, ten wygląda jak frajer, a tego nie wiem jak wpuścili do klubu, z szesnastolatkami tego nie robię. 
Powoli śledziła każdego, kto siedział w obrębie jej wzroku. Zobaczyła jednego, wyglądał na kogoś w jej wieku, może rok, maksymalnie dwa lata starszego. Miał delikatny zarost i zadbane brązowe włosy. 
Spodobał się jej. Jako jedyny w tym towarzystwie był przystojny. Przyglądała się mu kontem oka przez kilka minut, widziała jak co chwilę zamawia kolejnego drinka.
Podejdę, zanim całkiem będzie nieświeży. 
Wykonała kilka pewnych kroków, gdy podeszła do stolika przy którym siedział chłopak wszystkim innym oczy wyskoczyły z orbit. Nie mogli w to uwierzyć i większość po cichu miała nadzieję, że to właśnie ich wybrała. Usiadła koło przystojniaka, po czym położyła swoje nogi na jego kolanach. Podniósł wzrok i natychmiastowo otrzeźwiał. Dziewczyna wstała z miejsca i wskazała palcem na wyjście. Posłusznie podążył za nią. Prowadził ją do swojej dumy.
                  Dotarli do jego samochodu. Duży, luksusowy, to się jej podobało. Wsiadła do czarnej Audi, a po chwili dołączył do niej Pan Tajemniczy. Nie chciała się krępować, szybko przestąpiła z miejsca z tyłu samochodu, na środkowe, a później była już na mężczyźnie. Usiadła okrakiem i przyssała się do jego ust.
Czuła ich miękkość i ciepło. Lepszych nigdy nie miała zaszczytu spróbować. Pociągał ją. Lecz jej przyjemność nie potrwała długo, oderwał się od niej po czym przerzucił na siedzenie obok. 
-Nie przyszedłem po to. - Wymamrotał pod nosem. Na jej twarzy pojawiło się zniesmaczenie. 
-To po co wybrałeś się do takiego klubu? - Zapytała zdziwiona. W sumie była też zawiedziona, pierwszy raz trafił jej się taki klient. Przystojny, uwodzicielski. Nie wiedziała jak się zachować. 
-Kolega mi go polecił, a, że teraz wpadłem w dołek, musiałem coś ze sobą zrobić. - Oznajmił jej.
-Więc... Może ja mogę Ci jakoś pomóc? Wiesz, nie znamy się, nie będę Cię osądzać, po prostu wysłucham i postaram się pomóc. - Teraz na jego twarzy wymalowało się zdziwienie. - Jestem Angeles, ale mów mi Angie. - Powiedziała kobieta. Nigdy żaden inny mężczyzna nie poznał jej imienia, dla nich była zwykłą dziwką, z którą mieli ochotę na jeden, szybki numerek. 
- Federico. - Uśmiechnął się i podał przyjaźnie rękę.
-Więc... Federico. Powiedz co Cię gnębi i dlaczego zatapiasz swe smutki w kieliszku? - Zadała pytanie i posłała mu ciepły uśmiech. 
Czuła coś magicznego. 


,,Bo wszystko co we mnie kocha wszystko co w tobie.
Kocham twoje krągłości i wszystkie krawędzie, wszystkie twoje idealne niedoskonałości
Daj mi całą siebie, a ja dam całego siebie tobie
Jesteś moim końcem i początkiem, nawet jeśli przegrywam, to wygrywam''


           Obudziły ją promienie porannego słońca wdzierające się przez duże okno w jej sypialni. Była wypoczęta, jak jeszcze nigdy przedtem. Nim się podniosła, dotarły do niej informacje z niniejszej nocy. Nie przespała się z tamtym mężczyzną. Ona tylko mu pomogła. Rozmawiali? Jak mogła odpuścić sobie jedną noc pracy dla jakieś pijanego kretyna!? Ale w jego postawie, było coś, co nie pozwoliło jej działać swoimi zasadami. Jego oczy, nikt nigdy tak na nią nie spoglądał. Odkąd stała się, kim się stała, tak na prawdę z nikim nie miała przyjemności porozmawiać normalnie, o swoich uczuciach, problemach, wysłuchiwać drugiego, udzielać mu rad, wspierać się nawzajem. Zupełnie coś nowego. 
        Nie pamiętała, jak znalazła się w domu. Widziała jakby przez mgłę, czarny samochód, i tyle. Zapamiętała imię mężczyzny z którym rozmawiała. Federico. Takie piękne imię, przemawiało do niej pięknymi słowami. Zapytał, dlaczego zajmuje się prostytucją. Zapytała się jego, co sprowadziło go do ciemnego clubu. Odpowiedzi uzyskali, i może dlatego, tak bardzo Federico nie przypominał jej tylko zwykłego klienta? 
          Cały jej dzień poszedł na stracenie. Spędziła go na wylegiwaniu się. Na płakaniu w rozmyśleniach. Przyszły jej rachunki. Jak było wspaniale, tak stało się tragicznie. Zastanawiała się, skąd wytrzaśnie tyle pieniędzy, żeby utrzymać swoje niewielkie mieszkanie w bloku. Praktycznie nic nie jadła, tyle co jakieś tanie jogurty, ale przywykła do głodu, wiedziała, że wtedy przynajmniej nie straci dachu nad głową. A dla niej lepszym wyjściem, było się przegłodzić niż spać pod mostem.
         Kiedyś jej życie było zupełnie inne. Miała rodziców. Miała rodzinę. Ale kiedy za młodych lat, dowiedzieli się, że zaszła w ciążę a później usunęła swoje dziecko, najzwyczajniej w świecie wyrzucili ją z domu. Przez kilka lat mieszkała ze swoimi dziadkami, ale śmierć szybo ich dopadła, a nawet po tych wydarzeniach rodzice nie chcieli przyjąć jej z powrotem do domu. Jej ojciec był bardzo surowym człowiekiem. Nie cierpiał, gdy ludzie sprzeciwiali się prawu i religii. A ona właśnie ciągle łamała przepisy. Miała młodszą siostrę, oczko w głowie tatusia. Często nad tym myślała, może gdyby była ich jedynym dzieckiem, nie odważyliby się wyrzucić jej z domu. Miała ciężko, i tyle. Na studia nie miała szans. Na pracę tym bardziej. Nie miała nikogo kto mógłby jej pomóc, więc nauczyła się sama sobie radzić. Później pojawił się kolejny świr w jej życiu, który złamał ją po całości, jej były mąż, którego po latach wciskał jej tatuś i już totalnie ją zniszczyli. Wgnietli w ziemię by już nigdy nie była wstanie się podnieść. Ale ona się nie poddała. Ratowała się wszystkim tym co miała. Sobą. Nie żałowała swojej decyzji, przejrzała na oczy. Może gdyby podejmowała w przyszłości inne decyzje jej przyszłość wyglądałaby inaczej, ale nie chciała cofać czasu. Nie chciała cofać się do przeszłości, bo tamte wspomnienia bolały ją bardziej niż te obecne stany. 
          W nocy znów wyruszyła do swojego miejsca pracy. Jak zawsze, wywierała na innych wielkie wrażenie. Każdy jej pragnął, bo wydawało się im, że jest dla nich niemożliwa. A tak na prawdę, była tanią dziwką, która oddawała swoje ciało za pieniądze, by móc normalnie żyć. Tak jak każdy inny. By nie musieć ośmieszać się jako sprzątaczka na ulicy. By też mieć szanse normalnie żyć. 
          Rozglądała się gorączkowo po zatłoczonym klubie. Wszędzie same obleśne typy. Gdy widziała, jak usiłuje zwrócić na nią uwagę jakiś stary, tłusty mężczyzna, ale bogaty mężczyzna, aż jej się zbierało na wymioty. I właśnie w takich momentach nienawidziła samej siebie, bo nie mogła sama sterować swoim życiem, i móc jak ten typ, urządzać sobie podobnego typu atrakcji, ale jako zupełnie inna osoba. 
          Ruszyła dumnie przed siebie, tym razem z myślą pewnej szczęśliwej bajki w głowie. 


''Dziś mogę umrzeć z miłości,
Ratuj moje serce,
Zostań ze mną.''


          Kolejnej nocy, poprawiając makijaż w toalecie, zastanawiała się nad tym, czy słusznie postąpiła. Zarobiła, i to nie mało, ale czuła się źle. Jakby jej własne ciało przestało należeć już tylko do niej. Mężczyzna dzisiejszego wieczoru, zadowoliłby się z byle czego, był typem obleśnie bogatego kolesia. A biedna żona, pewnie niczego nieświadoma właśnie w tym momencie leżała oglądając jakąś tanią telenowelę. Angie głośno westchnęła i wyszła z pomieszczenia do gwaru tłumu imprezy. Wydawało jej się, że wszyscy się na nią patrzą, doskonale zdając sobie sprawę z tego co przed chwilą robiła. Nigdy nie traktowała sexu jako coś wyjątkowego. Jej przeszłość nie pozwalała jej tak uważać. Wyobraźnia podziała jej poprzedniego dnia. Ciągle widziała w niej Federico w roli jej rycerza na białym koniu, ale zdawała sobie sprawę, że nigdy więcej go już nie zobaczy. Miał szanse uratować swoje życie. Sama mu tak doradzała. Chciała komuś pomóc, by chociaż dzięki niej jedna osoba nie ponosiła tylko samych konsekwencji za swoje zachowanie. 
          I naglę, jak przez mgłę, zobaczyła twarz mężczyzny z którym rozmawiała. Patrzył na nią z obrzydzeniem. Wybiegła z klubu ze łzami w oczach. Rozglądała się gwałtownie, wyszukując jakiejś taksówki. Chciała jak najszybciej uciec. Zostawić dzisiejszy dzień za sobą. Zacząć nowy, kolejny, spokojny, w swoim łóżku. W pokoju, w ciszy. Samotnie, jak przez całe swoje życie. 
          Jak we śnie, poczuła ciepłą dłoń na swoim ramieniu. Odwróciła się i ujrzała przystojnego chłopaka, któremu zwierzyła się ze swojego życia. W jej głowie, myśl krążyła wokół pięknej bajki, o księżniczce i księciu, który ratuje ją przed zniszczeniem i złem świata. Ale ona natychmiast otrząsnęła się z transu. Nie potrzebowała pomocy żadnego mężczyzny. To ona ich niszczyła. Wykorzystywała. Skubała z pieniędzy i dawała im chwilę najcudowniejszych przeżyć. Następnie ich porzucała. Pustych, tak jak jej dusza. Ale to ona wtedy cierpiała. Nawet nie zdawała sobie z tego sprawy, jak wielkie ślady pozostawały na jej sercu. 
          Spojrzała mu prosto w oczy i strzepnęła jego rękę z ramienia. Zdziwiony, nie zdążył jej złapać, gdy zaczęła szybko się oddalać. 
  - Gdzie ty idziesz?! - Krzyknął za nią i dogonił, nim zdążyła zniknąć za skrzyżowaniem. 
  - Możesz za mną nie łazić? Masz swoje życie, możesz je naprawić. - Warknęła i szła nadal dumnie przed siebie nie odwracając się za nim. Czuła, że po tych słowach zostawi ją w spokoju. Ale bardzo tego nie chciała. Jej potrzebą było, przebywanie z nim, i rozmawianie. Tymczasem on westchnął głęboko i chwycił ją mocno za rękę tak, że nie mogła uwolnić się spod jego uścisku. Chciała krzyknąć, ale zasłonił jej usta wolną dłonią.
  - Przestań udawać, że nie chcesz mieć ze mną do czynienia. Odstawmy to co było wczoraj. Zabieram cię na spacer. - Popatrzyła się na niego bezbronnie, a wtedy opuścił rękę. Zastanawiało ją, co chce jej powiedzieć. Co chce zrobić. Zakuło ją serce, tak bardzo pragnąć, równocześnie odpychając przyszłość. 
          Zostań ze mną.

Oni zniszczyli mnie, a ja niszczyłam dalej.

          Przeszłość nigdy nie zostanie zapomniana. Pewne owoce nigdy nie znikają. A przeszłość nigdy nie odchodzi w zapomnienie. Można ją jednak rozpieścić i pozwolić dzięki niej wprowadzić piękną i szczęśliwą przeszłość, by już nigdy nie popełniać błędów z przeszłości. Być wszystkim, czym pragnie się być. Sobą. Bez ingerencji innych w Twoje życie. Własna historia jest bajką w której żyje każdy z nas. A każdy inny człowiek, niesie ze sobą coś zupełnie nowego do naszego życia.
          Federico stał się dla Angie kimś wyjątkowym. Spędzał z nią każdą wolną chwilę, sprawiając, że każdy jej dzień nie był już tak nudny. Wypełniał jej życie miłymi doznaniami. Pozwolił sobie czasem, na bliższy kontakt, w postaci drobnych pieszczot czy delikatnych pocałunków, a ona przeżywała nieznane dotąd uczucia i emocje. Zastanawiała się nieraz, kim dla niej jest Federico. Czy przez te miesiące wspólnie spędzonego czasu, może mu ufać. Ale on był dla niej wybawieniem. Przy nim czuła się bezpiecznie. Nie musiała już chodzić do klubów, bo on przelewał na jej konto pieniądze, troszcząc się o nią, nie wymagając niczego w zamian. Cieszył się, że może pomóc choć jednej kobiecie, która rzeczywiście potrzebuje pomocy. Jej zapłatą za jego hojność, były spokojne noce, które spędzała w jego objęciach. Nie zależało jej na seksie, chciała tylko, by zawsze był blisko niej. Wiedziała, że nie należy on do niej, tylko do innej, a ta świadomość niszczyła jej serce. 
  - Nie mogę z nią zerwać, bardzo bym tego chciał, ale wtedy... - przerwał na moment. - Boję się tego co będzie. - Wyznał, trzymając ją w objęciach i bawiąc się jej lśniącymi włosami. 
  - Nie powinieneś się bać, nie masz czego. Masz własną firmę. Masz pieniądze i one ci w życiu pomogą. Ale i tak, nigdy nie poklepiesz takiej biedy jak ja. Jesteś szczęściarzem Fede, nawet nie wiesz jakim. - Wyrwała go z zamyślenia i spojrzał na nią. Jej delikatną twarzyczkę, ciało, które samo nie umie walczyć z życiem, i potrzebuje pomocy. Jego pomocy. 
  - Masz racje, jesteś szczęściarzem, ale tylko dlatego, że poznałem ciebie. - Chciał ją pocałować, ale się odsunęła. Zdezorientowany spoglądał, jak siada na samym brzegu wielkiego łóżka, oddalając się od niego. - Co się dzieje? - Podniósł się pomału. 
  - Nie mogę tego zrobić Federico, masz już swoją kobietę, która na pewno się teraz o ciebie zamartwia. Więc może, powinieneś do niej wrócić. - Zabolały go te słowa. 
  - Czyli mówisz, że dopóki nie zacznę sterować własnym życiem, nie będzie mnie dla ciebie... - Nie odezwała się. Federico gwałtownie się podniósł i nim wyszedł, delikatnie musnął  ustami jej policzek. 
          On nadal będzie brnął do swojego zniszczenia.
          Jej nie będzie dla niego, tak jak jego dla niej. 
          Znów musi wracać do pracy.
          Szybko wskoczyła pod prysznic, bez namysłu ostro się umalowała i ubrała czerwoną sukienkę. Ruszyła w miasto, czując w sercu ból.

Tylko tam...
        
          Zimny wiatr muskał jej spocony kark. Ciemność i odludzie idealnie pasowały do tego miejsca. Było bardzo urokliwe, a panująca w nim cisza i spokój ratunkiem. Federico trzymał za rękę Angie, i prowadził ją w swoje magiczne miejsce. Znalazł ją we łzach przed klubem. Nie mogła nadal być tą samą osobą co parę miesięcy temu. Federico równocześnie zabił ją, jak i dał jej nadzieje. Nie chciała z nim pójść, bała się, że okaże się tym samym draniem z zimną krwią, ale on był inny niż wszyscy mężczyźni których znała...
          Ta cisza budowała ich relacje. Oboje pragnęli tylko jednego, by znów poczuć smak ust drugiego. Ale nie zdawali sobie jeszcze sprawy z prawdziwych pragnień ich serc. 
  - Kiedy miałem piętnaście lat, uciekłem z domu właśnie do tego miejsca. - Wskazał na mały drewniany domek skryty pomiędzy drzewami. - Wtedy byłem jeszcze gówniarzem, ale mimo tych lat, nadal uciekam do tego miejsca. Nie wytrzymuję presji jaką wywiera na mnie mój ojciec i nie jestem wstanie zrobić nic głupiego, co na pewno by mi pomogło i zmieniło moje życie. Dziś zrozumiałem coś bardzo ważnego, i zmieniłem całe swoje życie. Moja decyzja sprawiła, że jestem samotny, ale wreszcie szczęśliwy. To właśnie tylko twoje słowa mnie zmotywowały. Zerwałem z Vannesą, nie obchodzi mnie, że przez to moja rodzina nie będzie milionerami. Jesteśmy bogaci, i te pieniądze nam wystarczą. Są na mnie źli. Nie rozmawiamy ze sobą, ale wreszcie czuje się wolny. Pamiętam twoje słowa, o własnym życiu i prawie decydowania o sobie, dlatego chce ci dać taką szansę. Nigdy cię nie skrzywdzę, nie podniosę na ciebie ręki, ani nie będę zmuszał cię do tego, czego robić nie chcesz, tylko powiedz, że mnie pragniesz...- Spojrzał głęboko w jej oczy. Widział w nich nie tyle strachu, co zdziwienia. 
  - Chcesz przez to powiedzieć, że teraz chcesz dać szanse nam? - Uśmiechnął się i ujął palcami jej podbródka. 
  - Tak, właśnie to miałem na myśli. - Przygryzła dolną wargę. 
  - Ale ja nie jestem jak twoja była. Nie jestem dziewczyną z klasą. Jestem po prostu tanią... - Przerwał jej gorącym pocałunkiem. 
          Książę? 
         Księżniczka? 
  - Jesteś moją szansą, pamiętaj o tym. - Musnęła jego ust, a jej policzki pokryły się rumieńcem. 
  - Więc teraz... - zastanowiła się. - Masz jakiś koc? - Na początku był bardzo zdziwiony, ale zrozumiał co ma na myśli i szeroko się uśmiechnął.
  - Coś czuje, że nie będzie nam potrzebny.- Porwał ją w ramiona i przycisnął do siebie z całej siły. 
          Właśnie tam odnalazły swoje miejsce, ich serca. Księżniczka uratowała księcia. I właśnie tam spoczywali. Spali, a wraz z nimi ich dusza i serca. Już na zawsze. 
          


Od autorek: 



Witajcie, z tej strony Kathrina. Mam nadzieję, że One Shot przypadł Wam do gustu, gdyż był o dość nietypowej parze. Czy poradziłyśmy sobie z takim zadaniem? To już Wy musicie ocenić. Ja w głębi serca mam nadzieję, że Wam się spodobało i czytało to lekko i przyjemnie, tak jak nam go pisało. No i co mogę Wam jeszcze powiedzieć? Nie jestem dobra w pisaniu notek, w dodatku w nocy xd Proszę w swoim imieniu tak samo jak i Marceli, abyście zostawiali swoje opinie w komentarzach, bo bardzo na nie czekamy i myślę, że chyba każdy autor/autorka mnie rozumie ^^ Więc jak... My spotykamy się już za dwa dni w One Shocie o Lodogerro :3 Kocham Was :* Do później! ♥

A tutaj Marcela, dopuszczona do głosu :D
No więc, takiej pary, to ja sama bym nigdy nie wymyśliła, ale to dobrze, że dzięki Wam możemy rozwinąć naszą wyobraźnię, a to tak szczerze, chyba mój taki pierwszy raz kiedy piszę o takiej nietypowej parze :D Więc bądźcie wyrozumiali xD Zapraszam Was do kolejnej pracy Lodogerro za dwa dni. Strasznie mocno Was kocham ♥ 

19 komentarzy:

  1. Cóż, dziewczyny zgadzam się z wami.
    Fangie to para, o której nigdy nie myślałam, nie zdarzyło się jeszcze, żeby zajęła w mojej głowie szczególne miejsce. Szczerze? Nie przypuszczałam, że to połączenie będzie miało minimalną rację bytu.
    Nie jestem w stanie napisać jakiejś długiej i sensownej wypowiedzi, gdyż dzieło, które wspólnie stworzyłyście jest do nieopisania. Było niesamowite, z ciekawy wątkiem i domieszką ramansu.
    Wspaniale piszecie, zarówno razem, jak i osobno. Wasze style są bardzo charakterystyczne, w duecie tworzą sycącą mieszankę. Nie mogę doczekać się OS o Lodogerro.<3333

    OdpowiedzUsuń
  2. Poradziłyście sobie, mi się bardzo podoba ^^
    Nie mogę się doczekać parta o Lodoggero <3
    Buziaki, Justyna

    OdpowiedzUsuń
  3. Ojej, co za para. Nigdy bym się tego nie spodziewała ^^ Mimo to, napisałyście go świetnie. Spodobał mi się, właśnie takie lubię <3 Boska fabuła, super napisane ;) Oby takich OS więcej
    kocham <3
    Cathy

    OdpowiedzUsuń
  4. Na samym początku chciałabym jedynie uwzględnić, że połączenie, które miałyście okazję opisać, naprawdę mnie zaskoczyła. Angie i Federico? Nasi czytelnicy mają niezwykle rozwiniętą wyobraźnię, co oczywiście wpływa na nas pozytywnie. Prawda? Nieistotne. Muszę przyznać, że to opowiadanie zbiło mnie z nóg na wstępie. Wtedy, gdy opisywałyście historię. Pozwolę sobie przytoczyć pewne stwierdzenie, które wbiło mnie w podłogę:
    "UWAGA! Prostytutka w opowiadaniu"
    A wiecie, że dzięki temu opowiadanie nabrało smaczku?
    Piszecie naprawdę idealnie. Gratuluję, kochane.

    OdpowiedzUsuń
  5. fu kathrina to pisała

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fu anonim to pisał :D
      Rusz swoją pustą dynią, zanim coś napiszesz -.-
      Pięknie dziewczyny <3
      Więc Kaśka ciągle w akcji xD

      Usuń
    2. ,, fu " - żałosne.
      Jest to naprawdę świetny OS, a nie jakieś ,, fu ".
      Dziewczyny mają po prostu talent. ♥

      Usuń
    3. A ja nawet tego nie skomentuje.

      Usuń
    4. Fu anonimy znów mnie rozsławiają xD

      Usuń
  6. Zostałyście nominowane na moim blogu. Gratuluję : )
    Więcej informacji tutaj : )
    http://sekrety-camili.blogspot.com/2014/08/lba.html

    Mam pytanie ile prac konkursowych dostałyście?

    OdpowiedzUsuń
  7. No, Ola wzięła się za nadrabianie zaległości, trochę dużo zamówień mi się tu uzbierało :P Damy rade XD
    Więc dziewczyny moje drogie. Genialny part, genialne pisarki, co tu dużo mówić? Para rzeczywiście rzadko spotykana, pierwszy raz czytam cokolwiek o niej :) Ale wam to wyszło fantastycznie! :))
    Muszę nadrobić jeszcze pozostałe party, ale to chyba jutro, bo mi się już nie chce :D No, może skuszę się na jeszcze jednego :P
    Kocham was <3333

    OdpowiedzUsuń
  8. Na początku, kiedy przeczytałam "Fengie" pomyślałam: "fuj to będzie okropne!".
    Jednak kiedy skończyłam czytać przyznam szczerze ze jest BOSKIE ♥
    Dziewczyny jesteście po prostu swietne :)
    Czekam na kolejnego OS' a ;3

    OdpowiedzUsuń
  9. Federico i Angie... Nietypowa para, ale sposób, w jaki ją przedstawiłaś jest genialny. Pierwszy raz widzę bloga z opowiadaniami, który robi one shoty na zamówienie! Ciekawy pomysł na bloga :)
    Gdzie składa się zamówienia? Jeśli tu, to ja poproszę Fedemiłę :D

    Wpadnij do mnie:
    http://violetta-story.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. Hej, ciołki, wariaty małe, Edyta się z Wami wita! ♥ Hyhyhy.
    Co ja Wam mogę powiedzieć... Hmmm ;> Bardzo mi się ten Oneshot spodobał, naprawdę, z ręką na sercu! Zapewne nie tyle przez parę, bo jest nieco, ekhm, dziwna i niecodzienna, ale jednak ciekawa!, co prze Waszą współpracę, i pomysł. Tak, tak, pomysł. Bardzo fajny temat, choć trudny, tak naprawdę niezgłębiony, niejednoznaczny, bo zwykle kobiety parające się tym zawodem, mają problemy finansowe, ale mając szansę otrzymać pomoc, nie przyjmują jej... nie potrafią się wyrwać? Przywykły? Coś z podłożem psychologicznym, nieważne... Historia Waszej Angeles była o tyle inna, że przez cały czas trwania czuła wstręt, obrzydzenie do samej siebie, lecz widziała, że nie ucieknie. Nie bez "kogoś", a tym kimś okazał się Federico. Prawdziwy książę, co? Nie zależało mu na jej ciele, nie, na zwykłej rozmowie. I ona mu pomogła, prawda? Wziął życie we własne ręce, postawił się, tak jak Ona (kiedyś), i co dzięki temu zyskał? Ją. Angie również zrezygnowała z pracy, nie potrafiła. Okazali się swoim wzajemnym zbawieniem. Tak przynajmniej myślę :) Więc... pomysł bardzo dobry, oryginalny, w niektórych momentach idealnie oddający brutalność życia, naszych wyborów. A styl... Też wspaniały, podoba mi się. W pewnym momencie nie wiedziałam, która część należy do której, haha. Wielkie brawa za to! Zgrałyście się, połączyłyście siły.
    Cóż... To chyba tyle ode mnie. Niebywale krótko, wiem, ale się śpieszę. Wybaczycie?
    Kocham Was, Edyta ♥ I czekam na Lodogerro <3 Mru, mru ;>

    OdpowiedzUsuń
  11. Dziękuje! <3 (Piszę z drugiego konta :D)

    OdpowiedzUsuń
  12. Wspaniały one shot, oryginalne połączenie, ale wyszło wam świetnie. Cieszę się, że Fede uratował Angie :)
    Gratuluję udanej współpracy!

    :*

    PS Konkurs jest do 10?

    OdpowiedzUsuń
  13. Dziewczyny!
    Trzeba przyznać, że połączenie do jakiego odnosiło się zamówienie jest bardzo niecodzienne. Kiedy przeczytałam słowa "{Zamówienie 009} Fengie", wstrzymałam oddech. I nie mogłam z ulgą wypuścić powietrza, dopóki nie skończyłam czytać tego cuda. Doskonale wybrnęłyście z tego (wcale niełatwego) zadania. Również tematyka, której się podjęłyście nie należy do najprostszych, więc należy się wam podwójne uznanie.
    Życie Angie chyba nigdy nie było proste... Los nie obdarowywał jej mnóstwem prezentów i nie rozkładał przed nią czerwonego dywanu usłanego różami. Mąż, który miał być symbolem ustatkowania i uporania się z przeszłością okazał się największym błędem i problemem. Praca, jakiej się podjęła wymagała od niej wielkiego poświęcenia... W całej tej historii jest zawarte mnóstwo pięknych opisów cierpienia kobiety, którą życie doświadczyło bardzo boleśnie. I nagle na jej drodze pojawia się Federico, wybawienie. Wydaje mi się, że jest to dla niego doskonała rola i właśnie tak go sobie wyobrażałam.
    Cóż, połączenie niezwykłe, ale i historia równie niezwykła.
    Stworzyłyście wspaniałą drużynę i zadbałyście o każdy najdrobniejszy detal tej pracy.

    A jeśli chodzi o anonima kilka komentarzy wyżej... Szkoda słów. Kasia jest jedną z najbardziej utalentowanych autorek i naprawdę niezwykłą, wyjątkową osobą.

    Pozdrawiam serdecznie i liczę na więcej owoców waszej wspólnej pracy!

    xx

    OdpowiedzUsuń