Tytuł: "O czym szumią wierzby?"
Para: Naderico ( Natalia i Federico )
Gatunek: Romans, Dramat
Gatunek: Romans, Dramat
Przedział wiekowy: K
Edytce,
która jest moim Aniołem ;*
~ , ~
~ , ~
Edytce,
która jest moim Aniołem ;*
~ , ~
O czym szumią wierzby?
O zimie? Jesieni? Czy lecie? Nie...
One szumią o wiośnie, jaką tylko
raz widziały w swoim życiu. Kiedy miała
miejsce? Tak naprawdę nikt nie wie. Wiedzą tylko one, stare wierzby... I oni. Jacy oni?
On i ona, razem. Dwoje, lecz jedno.
Dwa serca bijące w rytm tej samej melodii. Dwa głosy śpiewające tę samą
piosenkę. Dwie pary oczu bijące tym samym blaskiem. Dwie splecione dłonie, idealnie pasujące do
siebie kształtem, jej krucha, jego silna lecz delikatna. Dwa spojrzenia
wyrażające to samo uczucie. Dwa uśmiechy promienne...
Jedno. Jedna historia, która połączyła ich oboje, złączyła ich w
jedno. Jedno, jedno, jedno...
Nierozerwalne, nieskończone, nierozłączne... Wieczne? Miało być wieczne, ale czy było? Nic nie może przecież
wiecznie trwać. A szczególnie szczęście.
Jest, znika, pojawia się i znowu znika. Wiruje, tańczy, błąka się pomiędzy
innymi uczuciami. Walczy, brnie do przodku, stawia czoło wszystkim przeszkodom.
Są silne. Ale, czy ono gaśnie?
Przypadek? Ale czy on w ogóle istnieje? Czy cokolwiek dzieje się przypadkiem?
A może to przeznaczenie? Czy ich historia zapisana była w gwiazdach? Gwiazdy. Ogromne skupiska materii.
Zwykłe, zwyczajne, a może nie? Skrywają tajemnice. Niepoznane, ciekawe. Nie
wiemy nic. Pustka. Tak jak
przeznaczenie. Nikt go nie zna. Życie to scena, a my jesteśmy aktorami. Każdy z
nas musi odegrać tu swoją rolę. Osoby, ważne i mniej ważne. Te, które zostają i
te, które odchodzą. Kurtyna opada.
Tik tak, tik tak, tykanie zegara. Oklaski?
Było dokładnie jak rok temu, z
wyjątkiem jednego... Nie było już ich... Ona i on. Oddzielnie? Wyjechał, mógł
zostać. Mógł, mógł, mógł... A jednak go nie było. Zniknął. Jak mydlana bańka,
złudzenie. Rozpłynął się w powietrzu. Czy kiedykolwiek był? A może nigdy go nie
było. Przejechała kciukiem po dolnej wardze. Był. Musiał być. Wiedziała to na
pewno. Wciąż powracała wspomnieniami do tamtych pocałunków. Nie mogła go sobie
wymyślec, nie mógł być jedynie wytworem jej wyobraźni. Czuła smak jego ust,
dotyk... Ciepło. Usiadła na niewielkiej, białej ławeczce, kryjącej się w cieniu
jednej z wierzb. Nie za zimno, nie za ciepło. Trochę słońca, trochę cienia. Idealnie. Prosta ze starannie
wyrzeźbionym oparciem. Zwyczajna, jedna z wielu? Tak mogłoby się wydawać, z
pozoru. A tak się akurat składa, że pozory bardzo często mylą. Wyjątkowa,
zdecydowanie. To tutaj wszystko się zaczęło, cała ich historia...
*Tam, gdzie zaczynam opowiadać historię,
o tym jak wdzięczna może być miłość.
Słodką historię o miłości, która jest
starsza niż morze.
Wyśpiewuję prawdę o miłości, którą mi
przyniosła.
Tam, gdzie zaczynam...
Anomalie pogodowe.
Przychodziła tu codziennie.
Latem, gdy świeciło słońce. Jego złociste promienie delikatnie ogrzewały jej
twarz. Jesienią, lubiła siadać i obserwować różnokolorowe liście na drzewach.
Zbierała zawsze kilka różnych okazów i układała z nich bukiet, który później
chowała między kartkami jakiejś książki. No i zimą, kiedy wszystko spowite było
białym, lekkim puchem. Płatki, spadające z nieba, układały się wtedy w
najróżniejsze wzory. A wiosną? Wiosną...
- Przepraszam, można się dosiąść?
- spojrzała w stronę, z której dochodził głos. Jego właścicielem okazał się być
młody mężczyzna. Nie więcej niż dwadzieścia lat. Zawahała się przez chwilę,
jednak kiwnęła potwierdzająco głową, a jej ciemne loki zakołysały się pod
wpływem wykonanego ruchu. Przesunęła się w lewo, tym samym robiąc miejsce dla
swojego rozmówcy. - Jesteś stąd?
- Tak, mieszkam tu do urodzenia. -
poniosła wzrok i spojrzała w jego stronę. Oczy. Brązowe i głębokie. Jak ciemna
czekolada. Gorzka? Jej ulubiona. Niby gorzka, jednak słodycz. Ciemne. Ciekawe,
kryjące w sobie sekrety, posiadające głębię... - A ty?
- Przejezdnie... - nigdy więcej
go nie zobaczy. W sumie to dobrze, nie potrzebowała więcej znajomych. Wychodziła
z założenia, że lepiej mieć kilku przyjaciół, za to zaufanych. Skąd w ogóle ta
myśl? Przecież znała go jakąś minutę. Dlaczego więc pomyślała, że może odegrać
w jej życiu jakąś rolę? Odegra? Była
osobą nieśmiałą i zamkniętą w sobie, raczej trudno nawiązywała nowe znajomości.
- Często tu przychodzisz?
- Codziennie, o tej samej
porze... - dlaczego to powiedziała? Nie pytał kiedy tu przychodzi, tylko, czy
przychodzi. Przecież to zasadnicza różnica. Dlaczego, więc miałoby go to
interesować. Interesowało? Nie był
stąd, więc skąd? Ciemna karnacja, ciemne włosy, ciemne oczy. Śpiewny, melodyjny
głos, specyficzny lecz przyjemny dla ucha akcent...
- Włochy. - spojrzał jej w oczy,
po czym obdarował brunetkę szerokim uśmiechem. Miał śliczny uśmiech. Taki
serdeczny i ciepły. Tonęła w jego spojrzeniu. Gorzka słodycz jego czekoladowych
oczu. Paradoks. Nie ma jej, utonęła...
A jednak była. Siedziała i gapiła się na niego jak idiotka. Poczuła jak jej
policzki zalewa gorący rumieniec. Blady
róż? Purpura. Miała ochotę zapaść się pod ziemię. Jak struś, schować głowę
w piasek. Mogła wstać i uciec, ale czy byłoby to odpowiednim rozwiązaniem? Nie,
jeszcze bardziej by się skompromitowała. Postanowiła więc poczekać na jego ruch
i udać, że wszystko jest w porządku. Strzał
w dziesiątkę. - Dokładniej mówiąc Florencja, kwiat Toskanii.
- Kwiat Toskanii? - zapytała
niepewnie. Nie do końca rozumiejąc znaczenie jego słów.
- Michał Anioł tak nazywał
Florencję. - zaśmiał się chłopak, ale o dziwo nie wyczuła w jego śmiechu ani
krzty drwiny. Niewinność. Zupełnie
jak u dziecka. - Mówił, że "Italia to ogród Europy, Toskania - ogród Italii,
Florencja natomiast - kwiat Toskanii. - kontynuował.
- Dlaczego? - znowu pytanie
padające z jej ust. Coraz bardziej
czerwona.
- Gdzie jeszcze sąsiadują ze sobą
dzieła tylu mistrzów renesansu? - tak, faktycznie, gdzieś o tym czytała.
Podobno stolica Toskanii zgromadziła jedną trzecią włoskich dzieł sztuki. Miasto
zabytków? Nie, miasto-zabytek. Stare uliczki skąpane w gorącym słońcu słonecznej Toskanii. Gra słów. Deszcz. Chwila, co? Deszcz, maleńkie kropelki spadające z nieba,
rozbijające się o jej skórę. Zimne? Nie, ciepłe. Ciepły, wiosenny deszcz. Niebo płacze. Dlaczego miałoby płakać?
Przecież wszystko jest dobrze. Na razie. Coraz
mocniej, padało coraz mocniej. Jednym sprawnym ruchem zerwała się z ławki i
zaczęła biec w przeciwną stronę. - Federico. - usłyszała za sobą krzyk.
Obróciła się na pięcie i jeszcze raz spojrzała w jego czekoladowe oczy, w
których gościły tańczące ogniki.
- Natalia... - wyszeptała.
Myślała, że nie usłyszy, usłyszał.
Zapamiętał.
Powtarzał.
Zachował w sercu. Na zawsze?
Zniknęli. Rozpłynęli się pośród
strug siarczystego deszczu, który lał się z nieba. Błękitnego, czy szarego?
Błękitnego, pokrytego szarymi chmurami, za którymi zawsze kryje się słońce. Jednak,
czy się przebije? Powrócą...
~ ,
~
*Wraz z pierwszym powitaniem
nadała sens mojemu pustemu światu.
Jakby nigdy nie było innej miłości, innego
czasu.
Weszła do mojego życia i uczyniła je
pięknym.
Wypełniła moje serce...
Słowik.
**Wszystkie moje mury są wysokie, pomalowane
na niebiesko.
A ja je zdejmę, zdejmę je i otworze dla
ciebie drzwi.
Wysokie, niebieskie mury
otaczające królestwo jego duszy, jej niepoznane dotąd przez nikogo zakamarki.
Piękny świat, wypełniony teraz muzyką. Dzięki
niej. Istniał do niego tylko jeden klucz. Klucz, który posiadała tylko ona,
wyłącznie ona. Nikt więcej.
Centrum. Ona znalazła się w jego centrum. Dla niej wschodziło
słońce, dla niej chowało się za horyzontem. Dla niej dzień i noc nieustannie
się zmieniały, wciąż tocząc walkę o panowanie nad światem. Dla niej śpiewały
ptaki. Najróżniejsze melodie. Piękno. W czystej postaci. Budził się i zasypiał
z myślą o niej, o jej niesfornych lokach i ciemnych oczach. O blasku, który
przypominał mu blask najjaśniejszej z gwiazd. Była gwiazdą, drogowskazem, który
wskazywał mu drogę pośród niezmierzonych odmętów zwanych życiem.
**I wszystko, co czuję w moim brzuchu to
motyle, piękny gatunek.
Nadrabiające stracony czas, latające,
sprawiające, że czuję się dobrze.
Kiedy był blisko, świat przestawał
być szary, spowity we mgle. Kolory.
Cała gama najróżniejszych barw, ich odcieni. Słońce. Był jej słońcem. Jej osobistym słońcem. Dawał jej ciepło,
posyłał ku niej swoje własne promienie, zwane
miłością.
Nie było już mgły. Tylko światło.
Było silniejsze, przebijało się przez mgłę. I chociaż one toczyły razem
nieustanną walkę, dzięki niemu wygrywało. Wygrywał. On był światłem. Światło
pokonywało mrok i z każdym dniem coraz bardziej rozdzierało szatę ciemności,
zła i obłudy świata.
Na jego widok czuła w brzuchu
całe stado motyli. Malutkich i kolorowych. Przyjemne wiercenie w brzuchu. Nie
uciążliwe, przyjemne.
**Chcę tylko znać Cię lepiej, znać Cię lepiej,
znać Cię lepiej teraz.
Chcę Cię tylko znać, znać, znać...
Ich głosy ucichły, a jednak wciąż
rozchodziły się pomiędzy drzewami. Już nie śpiewali. Szumiały wierzby, stare
wierzby, które przekazywały między sobą historię. Historię miłości czystej i
delikatnej, miłości nieskazitelnej. Niczym niesplamionej. Na pewno?
Idealnie pasujące, idealnie razem
brzmiące, dopełniające się. Jeden rytm, jedna melodia, jeden dźwięk. Jedno.
- Uwielbiam słuchać jak śpiewasz.
- ujął jej delikatną dłoń, lekko przesuwając kciukiem po zewnętrznej stronie. Przyjemne
ciepło rozeszło się po całym jej ciele, tym samym wprawiając w drganie każdą
jego komórkę. Tak było od mementu, w którym po raz pierwszy poczuli swój dotyk.
- Nie ma w tym nic
nadzwyczajnego. - posłała w jego stronę ciepły, promienny uśmiech. Teraz
uśmiechała się znacznie częściej. Na początku ich znajomości była skryta, nie
mówiła o sobie zbyt wiele, często unikała kontaktu wzrokowego. A teraz? Teraz
coraz częściej mógł oglądać jej piękny uśmiech, coraz częściej widział te
zabawne ogniki tańczące w oczach dziewczyny. Z każdym dniem dowiadywał się o
niej czegoś nowego. Czegoś, co sprawiało, że ta z pozoru zwyczajna brunetka,
stawała się jeszcze bliższa jego sercu. Czy
to w ogóle możliwe? Często zadawał sobie to pytanie. A jednak... Kiedy była
blisko niego, znikały wszystkie jego wątpliwości. Pozostawała tylko ona.
- Unico... - nie musiał tłumaczyć, doskonale znała znaczenie tego
słowa. Używał go zawsze, gdy mówił o jej głosie. - Mam coś dla ciebie. Zamknij oczy.
I nie podglądaj. - spojrzała na niego podejrzliwie, ale zaraz po chwili
spełniła prośbę chłopaka. Chociaż znali się stosunkowo niedługo, trochę ponad
pięć miesięcy, nić porozumienia, która zdążyła ich połączyć, była czymś
niebywałym. Nigdy dotąd nie myślała, że na swojej drodze spotka kogoś, kto
będzie w stanie tak dobrze ją zrozumieć. Kiedy miała problem, wystarczyło tylko
jedno spojrzenie. Nie musiała nic mówić, on doskonale wiedział, że coś jest nie
tak. Wtedy słowa były czymś zbędnym. - Jeszcze chwila. - odgarnął ciemnobrązowe
loki z karku dziewczyny. Poczuła delikatne mrowienie, co sprawiło, że na jej twarzy
pojawił się uśmiech. - Już możesz je otworzyć. - powoli podniosła powieki i
spojrzała w dół. Na jej szyi pojawił się wisiorek. Średniej długości łańcuszek
wykonany z białego złota, na którego końcu znajdował się malutki słowik,
wykonany z tego samego kruszcu. - Jest taki jak ty. Z pozoru kruchy i
bezbronny. W rzeczywistości jednak kryje w sobie siłę. Siłę, która stanowi jego
głos. - nie musiał długo czekać, ręce dziewczyny powędrowały wprost ku jego
szyi. On natomiast oplótł ją mocno w talii. Czuł się zupełnie tak, jak gdyby
trzymał w ramionach cały świat.
- Dziękuję... - wyszeptała mu
wprost do ucha. Jej głos był jak cicha melodia, ta sama, którą słyszał w swoim
sercu. Ich twarze się spotkały, spojrzenia skrzyżowały. Tak blisko, bliżej,
coraz bliżej... Niebo. Oboje
zasmakowali nieba. Było teraz w zasięgu ich rąk. Na chwilę zawędrowali do raju.
Na długo? W tym momencie żadne z nich
o tym nie myślało. Byli tylko oni. On i ona. Wszystko inne zniknęło, a czas
zatrzymał się w miejscu. Ujął w dłonie twarz brunetki, po czym delikatnie ją od
siebie odsunął.
- Kocham Cię... - wypowiedział
cicho. Jednak ona słyszała. A to było dla niego najważniejsze. Oparł swoje
czoło o jej i założył za jej ucho jeden z ciemnych kosmyków, który bezwiednie
zabłąkał się na twarzy dziewczyny. Jeszcze raz musnął wargami jej usta.
~
, ~
*Jak długo to trwa? Czy miłość może być
odmierzana w godzinach dnia?
Nie znam odpowiedzi, ale wiem, że będę jej
potrzebował,
dopóki nie spłonie ta miłosna pieśń.
A ona wciąż będzie przy mnie...
Mrok.
- Jak to, wracasz do Włoch?
- z każdym kolejnym słowem, jej głos
wyraźnie słabł. Wciąż jeszcze nie dopuszczała do siebie myśli, że właśnie zbliża
się dzień, w którym go zabraknie. Tak bardzo się tego bała. Bała się tego, że
może się obudzić, a jego już nie będzie. Jego głosu, jego oczu... One znikną
razem z nim. A wszystko pozostanie tylko wspomnieniem.
- To nie zależy ode mnie. -
spuścił wzrok. Tak bardzo nie chciał patrzeć jak cierpi. Bo kiedy cierpiała ona,
on cierpiał razem z nią. - Poza tym to nie musi oznaczać końca. Możemy do
siebie dzwonić, pisać... - ostatnia iskierka nadziei wciąż tliła się w jego
ciemnych, czekoladowych oczach. - Poza tym to nie jest drugi koniec świata,
możemy się widywać...
- Federico, czy ty w ogóle
słyszysz, co mówisz? Ty będziesz w Europie, a ja zostanę tutaj. Na zupełnie
innym kontynencie. Będą nas dzieliły tysiące kilometrów, ocean.. - ostatnie
zdanie prawie wykrzyczała. Tak bardzo się bała, nie chciała go stracić. Ale czy istnieje jakieś inne rozwiązane? Uniosła
głowę do góry i spojrzała w gwiazdy. A
one? One milczały. Milczały jak grób, pozostawiając ją samą, wciąż
szukającą odpowiedzi. Zagubioną, przestraszoną, zupełnie zdezorientowaną... Bezbronną.
- Natalia... - starał się
przybrać spokojny ton, co w tym przypadku graniczyło z cudem. Czuł jak strach
przepełnia go od środka. Bał się. Ale
czego? Utraty najważniejszej osoby w swoim życiu. - ...nie przekreślaj nas.
Dla mnie też nie będzie to łatwe. Nie móc oglądać Twojego uśmiechu, rumieńców,
które pojawiają się na twojej twarzy zawsze, gdy coś lub ktoś wprawi cię w
zakłopotanie. Ale chcę o nas walczyć, chcę spróbować. - ciągnął dalej. - A
wiesz dlaczego? - podniósł wzrok i spojrzał prosto w jej oczy. Ciemne, prawie
czarne, przepełnione bólem. - Bo Cię k...
- Nie mów tego! - nie pozwoliła
mu dokończyć. Przygryzła delikatnie dolną wargę. - Tak będzie lepiej. Dla mnie
i dla ciebie. To koniec. Żegnaj, Federico. - z pozoru kilka prostych słów, w
rzeczywistości jednak tak trudnych. Widziała jak jego twarz blednie, w ułamku sekundy
staje się biała, traci cały swój blask. - Jeśli naprawdę jest tak jak mówisz,
nie zatrzymuj mnie...
Obróciła się na pięcie i ruszyła
do przodu spokojnym, ale zdecydowanym krokiem. Nie mogła pozwolić sobie nawet
na chwilę słabości, zbyt wiele by ją to kosztowało. Zbyt wiele kosztowałoby to
ich oboje. Wiatr zawiał mocniej wprawiając tym samym w ruch jej brązowe loki. Przyjemny? Nie, zimny... Co więc
oznaczał? Zimę... Zbliżała się wielkimi krokami. Zniknął z jej świata, więc
słońce zniknęło razem z nim. Mrok i chłód - to one wdzierały się do jej serca,
wypierając stamtąd nadzieję i miłość. Wszystkie te uczucia, które za sprawą
chłopaka, zawitały w jej życiu, nadając mu najróżniejsze barwy. A teraz już
nigdy miała ich nie zobaczyć.
On natomiast stał i patrzył jak
jej drobna sylwetka rozpływa się pośród mroku, który w coraz większym stopniu
spowijał Buenos Aires. Bezsilność.
Jedno z najgorszych uczuć jakiego może doświadczyć człowiek. Chciał za nią
pobiec i złapać ją w ramiona, ale nie mógł tego zrobić. Kochał ją, tak
cholernie ją kochał, a mimo wszystko nie mógł zrobić nic, zupełnie nic. I
chociaż wciąż toczył walkę z samym sobą, z góry skazany był na porażkę. Nie
było rozwiązania. Teraz już jej nie widział, zniknęła za zakrętem. Stracił ją,
na zawsze i bezpowrotnie. Nie było już odwrotu. To był koniec. Sześć liter,
jeden wyraz, rany...
Zaczęła biec. Czuła jak jej nogi
same się uginają, a gorące łzy spływają po jej rumianych policzkach. Parzyły. Brnęła do przodu, zupełnie nie
zwracając uwagi na to, co działo się wokół niej. Nie interesowało jej to. Mijała
kolejne przecznice pogrążone w cieniu. Pragnęła jak najszybciej znaleźć się w
domu. W jej głowie był tylko on. Wszystkie jej myśli krążyły wokół niego. Miliony. Faza gniewu została zakończona.
A jej miejsce zajęła rozpacz. Odczuwała ból niemalże fizycznie. Był, a teraz
miało go już nie być... Nigdy. Cały
jej świat obrócił się w nicość. Nie istniał. Nie mógł istnieć. Bo bez niego nie istniała też ona. Nie było już
nic. Tylko pustka...
~
, ~
*Wypełniła moje serce wyjątkowymi rzeczami:
anielskimi pieśniami, dzikimi wyobrażeniami.
Wypełniła moją dusze tak wielką miłością,
że gdziekolwiek pójdę, nigdy nie jestem
samotny.
Z nią u boku, któż mógłby być samotny?
Sięgam po jej rękę - zawsze jest przy mnie.
...odchyliła głowę do tyłu i
zamknęła oczy. Pozwoliła, żeby delikatne promienie wiosennego słońca muskały
jej twarz. To pozwalało jej, chociaż na chwilę, uciec od rzeczywistości.
Przenieść się do zupełnie innego świata. Pozbawionego smutku i cierpienia. Świata,
w którym nie musiała obawiać się, że znowu powrócą koszmary. Mogła przecież
zapomnieć. Ale nie chciała. Pragnęła
zachować w pamięci wszystkie wspólne chwile, które spędzili razem. Przez ten
rok z nikim się nie spotykała, nie spojrzała nawet na żadnego innego chłopaka,
nie potrafiła. Wciąż go kochała, wciąż myślała tylko o nim. O nikim innym. Znajdował
się w jej sercu. A przecież nie można pozbyć się cząstki własnego siebie.
Cień. Coś uniemożliwiało jej
dopływ promieni słonecznych. Powoli podniosła powieki, po czym kilkakrotnie
zmrużyła oczy. A wtedy czas po raz kolejny stanął w miejscu, nie bacząc przy
tym na konsekwencje. Cisza. Zapanowała
kompletna, niczym nie zmącona cisza. Słychać było jedynie szum wierzb, ich
cichy szept. Stał tuż przy niej. Nagle tysiące kilometrów zamieniło się w pół
metra. Czy to naprawdę on? Czy nie był
jedynie wytworem jej wyobraźni? Nie wiedziała, ale brakowało jej odwagi, by
sprawdzić. Bała się. Tak cholernie bała się, że zniknie, rozpłynie się w
powietrzu. Czekała na jakiś znak, jeden jedyny, chociażby najdrobniejszy.
- Można się dosiąść? - podarował
jej jeden ze swoich ciepłych uśmiechów, które tak uwielbiała. Nie potrzebowała
niczego więcej, ten jeden gest w zupełności jej wystarczył. Bez chwili
zawahania, jednym sprawnym ruchem podniosła się z ławki, po czym rzuciła się
chłopakowi na szyję.
- Wróciłeś? - musiała zapytać,
potrzebowała potwierdzenia.
- Nie mógłbym nie wrócić. - ujął
jej twarz dłońmi i lekko musnął jej wargi - Kocham cię.
- Ja ciebie też. - wpiła się
mocniej w jego usta. Po raz kolejny poczuli to przyjemne ciepło, które
ogarniało całe ich ciała. Pasja, tęsknota, ale przede wszystkim miłość -
pocałunek. Świat odzyskał barwy, cała paletę najróżniejszych kolorów. Po raz
kolejny się odnaleźli. Dzięki miłości pokonali przeszkodę, którą los postawił
na ich drodze. Teraz nie bali się niczego, ponieważ nic nie było w stanie ich
rozdzielić. Ziemia stała się niebem...
A stare wierzby wciąż szumiały, przekazując historię o wiecznej
miłości...
Witam Was moje Słoneczka ^^ Tak bardzo się za Wami stęskniłam ;) wybaczcie, że dodaję Parta tak późno, ale wcześniej się nie wyrobiłam :( Szczerze? Sama nie wiem jak wyszedł. Nie umiem pisać Partów i nie bardzo się na tym znam ^^ Mam jednak nadzieję, że chociaż w jakiejś części przypadnie Wam do gustu ;) Postaram się, żeby następne były lepsze :D
Edyś, Aniele, wiem, że Cię zawiodłam, ale chciałam, żebyś wiedziała jak bardzo Cię kocham i jak bardzo jestem Ci wdzięczna za wszystko ;* Chyba nigdy Cię się nie odwdzięczę. Dziękuję, że jesteś <3
Serdecznie zapraszam Was na One Shota Karoliny, który pojawi się już we wtorek ^^
Kocham Was,
Diana <3
* Andy Williams - Love story
** Ed Sheeran i Taylor Swift - Everything has changed
* Andy Williams - Love story
** Ed Sheeran i Taylor Swift - Everything has changed
Zajmuję :*
OdpowiedzUsuńJej trudno mi skomentować to cudo, które jest niewyobrażalnie piękne ;D
UsuńUmiesz pisać Party co dowodzi np. Ten <3
Ja sobie go tak czytałam w samochodzie jak jechałam do miasta i zadziałał na mnie rozbudzająco (nie wiem czemu, ale nie martw się to na moją korzyść xD) - taki mały szczególik z mojego życia xD
Najbardziej podobało mi się to zdanie "Gorzka słodycz jego czekoladowych oczu." (Nie wiem czemu mi się tak to zdanie spodobało, ale jak widzisz ja jestem głupia xD)
Więc nie przedłużając czekam na kolejnego parta w twoim wykonaniu ;*
Kinga Blanco
Ja tutaj, wrócę do Ciebie <3
OdpowiedzUsuńJa sobie tu zajmę ♥
OdpowiedzUsuńDziękuje, kocham Cię <3
Hej Natalko, kochanie, kreciku ♥
UsuńWracam, jakże bym mogła inaczej? Żałuję, że nie wcześniej, ale cóż, ostatnio miałam dużo na głowię, sama rozumiesz :) No ale jestem i chcę, żebyś wiedziała, że to był przepiękny oneshot. Tak wyjątkowy, delikatny, z przejmującym happy endem. Tak dopracowany, zawierający wspaniałe przesłanie, cudowną, niekończącą się miłość, która zostaje na zawsze. Nie znika. Wplątana gdzieś, między gałęzie szumiących wierzb. To moje ulubione drzewa, wiedziałaś? Pamiętam jak za dziecka... a nie ważne, takie tam dziecięce historie :) W każdym razie - dawno nie czytałam czegoś takiego. Lekkiego, przyjemnego, z nutką smutku, ale w końcu z worem radości. Ciepła. Bardzo Ci dziękuje, kochanie. Że to napisałaś, że zadedykowałaś to mi. Czym sobie zasłużyłam? Bo ja nie wiem, naprawdę. Dziękuje, kocham Cię, jesteś moim światełkiem, nigdy nie znikaj, dobrze? ♥
Naderico. Kochanie, wiesz jak to ja mam z nimi. Kocham Naxi całym sercem, ale... w pisaniu nie chodzi o parę, chodzi o przesłanie, talent, zapał, nieskazitelne piękno. A ten oneshot był idealnym jego przykładem. Dlatego... nawet stwierdziłam, że ta para świetnie nadawała się do tej opowieści. Pasują do siebie ♥ Jak dwie krople wody. Bardzo podoba mi się fakt, że Natalia się otworzyła, że wpuściła chłopaka do swojego serca, a On nauczył ją żyć. Właśnie o to chodzi w miłości, by dzięki niej odkrywać w sobie, to - co najlepsze :)
Anomalie pogodowe, słowik, mrok. Trafiłaś w moje serce, wiesz? W moje gusta. Idealnie, nie mam pojęcia jak to zrobiłaś. Jesteś czarodziejką? No już, przyznaj się ♥ Dość, że kocham wierzby, to uwielbiam jeszcze słowiki (zwłaszcza jedną piosenkę - Marcia, wiesz o czym mówię? ♥), i deszcz. Mrok też czasem jest w życiu potrzebny, by uświadomić, jak bardzo coś jest dla nas ważne. Najważniejsze?
Ich pocałunek był przepiękny, te buchające wewnątrz uczucia, czysta miłość. Dwa słowa, dziewięć liter. Czego chcieć więcej do pełni szczęścia? Tylko siebie.
A potem w końcu nastał mrok. Katastrofy spadły na ziemię, porwały ich bezpieczne schronienie. Chłopak musiał wyjechać, albo raczej wrócić - do Włoch, tam gdzie jego dom. Ale... czy dom nie jest tam, gdzie nasze serce? W takim razie powinien zostać z Natalią. Powinien, ale nie wszystko w życiu jest na tyle proste. Powiem szczerze - popłakałam się na ich pożegnaniu, czy raczej całkowitym rozstaniu. Ten cały żal, ból, smutek - to było ogłuszające. Wciąż mam łzy w oczach. Gratulację, spisałaś się ♥
A jednak... słońce przebiło się przez grubą powłokę ciemnych chmur. Nastała światłość, przyniosła utraconą miłość. Federico wrócił, bo kochał, kochał za bardzo. A Natalia czekała, bo kochała... równie mocno? A wierzby wciąż przekazują ich historię, by już nigdy nie.. znikła.
Kochana, jednym słowem: CUDO! Chociaż to i tak za mało powiedziane (Edyta ma ubogie słownictwo, nie czepiać się XD). Zapamiętasz, że jesteś bardzo utalentowana? Już na zawsze? Jeśli nie będę Ci to powtarzać do znudzenia. Ktoś musi ♥ Co do notki pod shotem - wyszedł niesamowicie, kochanie :) I nie, nie zawiodłas mnie, nigdy tego nie zrobiłaś i nie zrobisz. Nawet nie wiesz jak mocno zabiło moje serduszko, gdy zobaczyłam dedykację. Jeszcze raz, DZIĘKUJE ♥
I wiesz bardzo się cieszę, że jesteśmy tu wszystkie razem. To wspaniała przygoda, całkiem nowe doświadczenie. Jesteśmy jak rodzina, prawda? ♥ Oby tak już zostało :) To ja sobie czekam cierpliwe na OS Karolcii ;D A teraz...
Żegnam się, czekam na kolejne cudo twojego autorstwa (nawet jeśli czekanie będzie trwać miesiąc), i bardzo Cię kocham,
Edyś - twoja Szynszyla (boże XD) ♥
Zajmuję ♥
OdpowiedzUsuńWitaj Natalio !
UsuńWróciłam by skomentować twój bajeczny OS ♥Jak już wcześniej wspomniałam jest on bajeczny . Nie przepadam za parą jaką jest Naderico, ale w twoim OS zakochałam się w nim ♥ Pięknie opowiedziałaś historię tych dwóch duszyczek ♥Zaczęło się od spotkania pod tym magicznym drzewem jakim jest wierzba, już od pierwszego spotkania ta dwójka coś do siebie poczuła. Ich miłość rozkwita z każdym kolejnym dniem i z każdym kolejnym dniem kochają się coraz bardziej Pewnego zwyczajnego ( napewno nie dla nich) dnia Federico podarowuje Natali wisiorek w kształcie słowika, miał on scharakteryzować charakter Natali "krucha na zewnątrz, silna w środku" a potem następuje ich pocałunek. ..aww... zakochałam się w tym tak jak napisałaś "niebo" więcej słów nie trzeba by to opisać. Następny etap tej historii nie należy do moich ulubionych , czyli chodzi mi tu o wyjazd Federico, biedna Natalia, Fede chciał ratować ich związek i chciał namówić Nati na związek na odległość jednak ona była nie ugieta stawiała na swoim bo przecież związki na odległość i tak wcześniej czy później się rozpadną choć byśmy nie wiadomo jak się starali. Natalia nadal nie mogła uwierzyć że on wyjechał poszła do swojego "magicznego" drzewa zamknęła oczy i ... usłyszała ten bardzo znajomy jej głos który tak kocha ♥ nie mogła uwierzyć że wrócił specjalnie dla niej teraz mogą być szczęśliwi i mogą przeżyć wszystkie wzloty i upadki !
Podsumowując OS był wspaniały, przepiękny. . . Bajeczny ( mogłabym tak w nie skonczoność) kochana masz naprawdę wielki talent oczarowałaś mnie swoim OS ♥ Czekam na więcej twoich OS o tej parze ♥ Kocham i czekam ♥
Bardzo ładnie napisany part. Nie przepadam za tą parą ale w twoim wykonaniu jest super :*
OdpowiedzUsuńpozdrawiam i życzę weny <333
Diano, aniołku,
OdpowiedzUsuńnie często brakuje mi słów, którymi mogłabym opisać czyjąś pracę.
Jednak tym razem jest nieco inaczej.
Nie preferuję opisywanego przez ciebie połączenia, ale wszystko w twoim wydaniu jest magiczne, więc nie powinnam tak narzekać. Przecież historii nie powinno się czytać tylko ze względu na osoby, które w nich występują. Tutaj chodzi o coś więcej, tak?
Wszyscy zajmują sobie miejsca, a ja piszę od razu.
Dlaczego? Zawsze robię zupełnie na odwrót.
Myślę, że za godzinę, dwie, nie będę w stanie nic napisać.
Swoją publikacją wywarłaś na mojej osobie nie małe wrażenie.
Cieszy mnie to, że mogę współdziałać z tak wspaniałą dziewczyną.
Jesteś obdarzona niesamowitym talentem literacki, które nigdy nie zgaśnie.
Świecisz własnym blaskiem - ah, przypomniały mi się słowa Leny.
Swoją drogą, czy tylko ja uwielbiam jej postać?
Mniejsza z tym.
Diano, jesteś jedną z najlepszych pisarek, w violettowej strefie.
Moje miejsce<3
OdpowiedzUsuńO jejuniu o jejuniu *.* ogólem rzecz biorąc miałam ten rozdział przeczytAć po sprzątaniu i po innych nie ciekawych sprawach . Jednak chciałam tylko początek zobaczyć i nim się zorientowałam przeczytałam całą historię .
UsuńO jejku o jejku !!*.*
niby z pozoru zwykle się spotkali na ławce i wgl ,zazdroszczę jej!! Spotkała miłość swojego życia na ławce!! Ona to ma fajnie . przyznaje historia mnie wciągnela i szczerze to uwielbiam te połączenie!!*.*
Mimo ,że znali się z 5 miesięcy to połączyło ich uczucie!!.Dwie bratnie dusze*.* !!
A jak on jej powiedział :kocham cię to to było takie słodkie!!!*.*
Niestety w życiu zawsze sa komplikacje .
Wyjazd.
;(
szczerze?Myślałam ,że koniec będzie smutny bo kiedy ona.powiedziała,żeby nie mówił że ją kochał coś pękło.
jednak zjawił się ,przyjechał ... wiedziałam ,że może być tylko lepiej to było jasne .
Moim zdaniem koniec był najlepszy!!(ogólnie cały OSbył) szumiace wierzby dalej mówią o ich wielkiej miłości .Cudowne . Brak słow.
Masz wielki talent pozdrawiam <3
Ps.Przepraszam za błędy językowe jestem na fonie :)
Diana, nie wiem co powiedzieć.
OdpowiedzUsuńNigdy nie sądziłam, że spodoba mi się połączenie Federico i Natalii, ale teraz jestem pewna, że gdyby takie coś w serialu się pojawiło, to wcale nie przestałabym go oglądać ;)
Zacznijmy od tego, że w twoim parcie, nie ma w sumie jakiegoś... szczególnego wątku, że tak powiem. Naty spotka Federico, później on wyjeżdża, a później wraca.
Ale doskonale ukazałaś, jaka więź utworzyła się między tą dwójką. Jak Naty zmieniła się przy Fede. To było piękne <33333
Masz wielki talent, którego nie możesz zmarnować ;)
Jeszcze raz, niesamowity part :*
Czekam na parta Karoliny xD Nie mogę się doczekać ;)
Wspaniały prezent na urodziny <3 W wolnej chwili przybędę i skomentuję to arcydzieło. x
OdpowiedzUsuńDiana boski Part !
OdpowiedzUsuńTy mówisz, że nie umiesz pisać Partów, a taki śliczny ci wyszedł.
Spróbuję coś napisać, ale to nie opisze twojego talentu.
Nie wyobrażałam sobie nigdy Naty i Federica, ale twoje dzieło mnie zafascynowało :)
Tak ślicznie opisałaś ich miłość i to smutne rozstanie *-*
Pózniej powrót ukochanego i takie cudowne zakończenie :D
Nie umiem się rozpisywać, ale wiedz, że stroasznie mi się podobało !
Czekam na kolejny Part <333
NADERICO? ♥ Na razie zajmuję miejsce ^^ Naty+Fede ^^
OdpowiedzUsuńMiejsce, wrócę wieczorem <3
OdpowiedzUsuńMiało być wieczorem, taa, jestem teraz xD
UsuńU mnie spóźnienia to norma, kto nie wie to się szybko przyzywczai, więc zgodnie z tradycją zacznę komentarz od przeprosin, powinnam być wcześniej, wiem, jeszcze tylko miesiąc... xD
Naderico, para naprawdę bardzo oryginalna, słodcy są moim zdaniem razem.
Ich pierwsza rozmowa, nawiązanie do kwiatu toskanii, Michał Anioł, Florencja, piękny klimat <3
I przyszła pora na rozstanie, cóż, bywa i tak, chyba zapadła mu w pamieć wyjatkowo bo zapamietał jej imię od razu...
Później wyznanie miłości i dalej wyjazd, ehh :c
W sumie nie dziwię się jej że tak zaregowała ale Fede szkoda mi tutaj najbardziej.
Końcówka najpiękniejsza, ten cytat o wierzbach....
Wrócił do niej, no jakby mógł nie wrócić? Zakochani są przeuroczy <3
Świetny part, bardzo oryginalny, Naty i Fede - fajne parowanie, teraz z niecierpliwością czekam na kolejnego oneshota! <3
Diano!
OdpowiedzUsuńTwój On Shot był śliczny, niemalże mogę powiedzieć, że piękny. <3
No to o czym szumią te wierzby? A no o miłości, o nich.. o jakich znów nich? No o Natalce i Federico. :) Miłość powróciła, uczucie zostało odświeżone. :) <3 To takie niewyobrażalnie wspaniałe jak osoba za którą marzymy by choć na chwilę powróciła, wraca na zawsze. <3 :) To takie wspaniałe. x I jeszcze ten wcześniejszy, podarowany na szyję Natalii naszyjnik - słowik od Federico, jeju! <3 Sama bym chyba się cieszyła jakbym dostała coś takiego, od tak ważnej mi osoby. :) I jeszcze te jego słowa skierowane do Niej, podczas założenia Jej go na szyję;
''Na jej szyi pojawił się wisiorek. Średniej długości łańcuszek wykonany z białego złota, na którego końcu znajdował się malutki słowik, wykonany z tego samego kruszcu.
- Jest taki jak ty. Z pozoru kruchy i bezbronny. W rzeczywistości jednak kryje w sobie siłę. Siłę, która stanowi jego głos.''
Sam pairing jest świetny, oryginalny. :D Coś nie coś pojawiło się o nim w serialu, prawda? :) <3 Tak samo jak Diego i Natalia. :3
Dziękuję Ci Diano za wykonanie dobrej roboty! <3 Życzę Ci samych pochwał pod tym cudeńkiem, oraz równie; masy weny, wyświetleń (komentarzy i obserwatorów) na twoim, samodzielnym blogu czy też blogach. :) <3
P.S. - cieszę się, że czytam już drugą (nie licząc powitania) publikację JSM. <3 :)
Miłego dnia! x
Z góry wybacz za dość krótką opinię, czekają na mnie jeszcze 4 dobre publikacje do przeczytania i skomentowania. :) <3
Całuję, ściskam oraz pozdrawiam,
Martyna, x.
Kochana Diano!
OdpowiedzUsuńPo raz kolejny utwierdzasz mnie w przekonaniu, że posiadasz niesamowity talent do pisania. Do opowiadań, rozdziałów, krótkich historii - po prostu do pisania. Twój styl jest wyjątkowy i bardzo dojrzały :) Czytając ten one shot, czułabym jakbym miała do czynienia ze światowej sławy pisarkę ( którą swoją drogą na pewno kiedyś zostaniesz :))
Już od jakiegoś czasu wiem, że to oryginalne połączenie zaskarbiło sobie specjalne miejsce w Twoim sercu. W moim z resztą też. Ta para ma w sobie to "coś" :) Miło się o niej czyta, a szczególnie w Twoim wykonaniu. Po prostu cud, miód i orzeszki <3
Cieszę się, że będę mogła już regularnie czytać Twoje one shoty właśnie o tej wspaniałej parze :)
Dziękuję Ci kochana <3
Za wszystko!
Pozdrawiam serdecznie i czekam na kolejne dzieła :***
<3
Cześć,
OdpowiedzUsuńTen oneshot wyszedł Ci świetnie. Nie wiem, czemu piszesz, że nie umiesz pisać partów. Przecież ten jest niesamowity! Brawo!
Naderico. Mimo, że kocham Naxi, to połączenie również darzę ogromną sympatią. A teraz, dzięki Tobie podoba mi się jeszcze bardziej.
Już sam tytuł mnie zaciekawił. " O czym szumią wierzby" . Naprawdę, masz bardzo dobre pomysły i umiesz tak jakoś zaciekawić czytelnika od samego początku...
Przez cały czas zastanawiałam się jaki będzie koniec historii. Muszę przyznać, że miło mnie zaskoczyłaś. Kiedy przeczytałam, że to dramat spodziewałam się smutnego, tragicznego zakończenia. A tu, nic z tych rzeczy! To kolejny atut tego oneshota. Lubię, kiedy nic nie można przewidzieć.
Czekam, na twoją kolejną publikację, bo warto<33.
Gośka